sobota, 19 maja 2012

4. W męskim gronie


4. W męskim gronie

- Prosiłem byś zadzwonił i uprzedził. Pewnie go nie ma.
- Przestań marudzić.
- Już by otworzył. Zawsze, gdy coś mówię i mam rację to i tak zrobisz po swojemu.
- Przestań.
- Może kiedyś nadejdzie ten dzień, w którym… ała! – Krzyknął Tommy w chwili, gdy Adam uderzył go w ramię - Nie bij mnie. Stop przemocy wobec basistów – Rzekł i rozmasował rękę pokrytą licznymi tatuażami.

Lambert przewrócił oczami i zapukał do drzwi Krisa. Wyczekująco patrzył na klamkę, która nawet nie drgnęła. Po chwili zwrócił uwagę ku basiście, który mruknął pod nosem słowo przypominające przedawnione przekleństwo.

- Co tam prychasz?
- Czekam na przeprosiny – Rzekł obrażonym tonem Ratliff i dotknął złotej tabliczki z wygrawerowanym nazwiskiem rodziny zamieszkującej dom – Fajne, zawsze chciałem takie mieć.

Lambert parsknął śmiechem i potargał blondynowi jego jasne włosy – Szalone marzenia, Tommy. Wiem, że nie potrafisz się na mnie gniewać.

Blondyn odpowiedział delikatnym uśmiechem i odwrócił głowę, licząc, że Adam tego nie zobaczy. Drzwi otworzyły się i stanął w nich młody, przystojny mężczyzna średniego wzrostu. Brunet trzymał w dłoni fartuch i talerz z przypalonym makaronem. Uśmiechnął się szeroko na widok przyjaciół i zamrugał radośnie

- Mały kryzys w kuchni. Adam, jak dobrze cię widzieć – Rzekł Kris i wolną ręką poklepał Lamberta po ramieniu. Adam poczuł zapach jego delikatnych perfum – Wejdźcie do środka – Zaprosił gości serdecznym gestem dłoni.

Adam przepuścił Tommy’ego i tuż po chwili znaleźli się w małym, przytulnym domu. Nowoczesne meble w kremowych barwach wypełniały ciasny, ale uporządkowany salon. Wszędzie unosił się ciężki zapach dymu

- Znowu eksperymentujesz? – Kaszlnął Adam i kilkukrotnie pomachał dłonią, by rozbić mglistą zasłonę. Przetarł piekące go oczy.
- Tylko trochę. Chodźcie, w salonie jest lepiej – Rzekł piosenkarz i zaczął otwierać wszystkie okna, by dostarczyć trochę świeżego powietrza.

Adam zatrzymał się i popatrzył na Krisa, który znalazł się w okolicach kanapy. Allen z dnia na dzień wyglądał coraz lepiej; uśmiech już od tygodni nie schodził z jego twarzy. Wyjął z baru butelkę czerwonego wina i odwrócił się w stronę gości

- No panowie, kanapa czeka.

Lambert zajął miejsce na skórzanej, zimnej sofie i zaczerpnął powietrza. Zerknął na piosenkarza, który podciągnął luźne spodnie i postawił na oszklonym stole trzy lampki pełne czerwonego trunku. Ich powitanie zawsze zaczynało się od Bollinger Champagne, Vega Sicilia Valbuena bądź też Chateau Haut Brion, a cena ostatniego przekraczała wartość ubrań, które wszyscy mieli na sobie.

- Za co dziś się napijemy? – Spytał Kris i uśmiechnął się ochoczo
Adam spojrzał na blondwłosego przyjaciela siedzącego obok – Żebyśmy zagrali razem w finale Idola.
Kris uśmiechnął się szeroko – Za nasz sukces, Adam – Rzekł i tuż po chwili wznieśli toast.

Wieczór upływał w wyjątkowo przyjaznej atmosferze przesączonej smakiem wysokoprocentowych alkoholi. Tommy co chwilę pojawiał się przy barku z nieśmiałym pytaniem „ej, Kris, a może spróbujemy tego?”. Ostatecznie po ośmiu czy dziewięciu podejściach zajął miejsce obok Adama, podparł się plecami o kanapę i tępym wzrokiem śledził paletki pływające w akwarium. Gdy Lambert niemrawo uniósł wzrok, spostrzegł, że wskazówki zegara jakiś czas temu minęły północ.

- Oj – Mruknął i spojrzał na swoją szklankę pełną drogiego whisky – Tommy, do końca i wracamy, co? – Spytał i przeczesał kruczoczarne włosy.

Ratliff uniósł wysoko brwi i mruknął coś pod nosem. Podparł się dłonią o podłogę na której siedział

- No, bądź facetem, do dna – Rzekł Lambert i drżącą ręką podał blondynowi swoją szklankę.

Tommy popatrzył chwilę na trunek i poczuł silne mdłości. Choć do tej pory wyglądał na całkowicie zmęczonego i niezdolnego do żadnego ruchu, gwałtownie poderwał się i pobiegł w stronę łazienki. Kris roześmiał się i opadł na miękki dywan, kładąc głowę na miękkim udzie Adama

- Zostańcie do rana. Chyba nasz mały nie czuje się wystarczająco dobrze, by dotrzeć do hotelu – Wymamrotał i wpatrywał się w cień na suficie. Dopiero w tej pozycji zawroty głowy ustały.
Adam przesunął palcami po policzku Krisa, czując pod opuszkami dwudniowy zarost. Wplótł palce w aksamitne włosy piosenkarza – A znajdziesz dla nas jakieś miejsce czy mamy dzielić dywan?
Ich spojrzenia w pewnej chwili się spotkały. Allen zaśmiał się cicho i chwycił leżącego na stole laptopa – Możemy spać we troje, jeśli wam to nie przeszkadza.
Adam uśmiechnął się pod nosem – W jednym łóżku z tobą i Tommym… - Zamruczał ochoczo i wybuchnął śmiechem – Przepraszam.
Kris spojrzał niepewnie w kierunku Lamberta – Mam jeszcze miejsce na balkonie. Tak na wszelki wypadek, by ostudzić twój entuzjazm – Uśmiechnął się przyjaźnie i zgiął nogi w kolanach, na których położył komputer, po czym wszedł na stronę serwisu informacyjnego – O, jest twój występ – Powiedział i kliknął w link. Ziewnął w chwili, gdy przed rozpoczęciem kilkunastominutowego filmiku wyświetliła się trwająca pół minuty reklama – Niech to szlag – Mruknął i spojrzał za okno; niebo było całkowicie czarne.

Adam usłyszał ciche szmery, podniósł wzrok i skierował go w kierunku Tommy’ego, który niepewnym krokiem wszedł do salonu

- Łóżko… - Westchnął i złapał się zimnej framugi, o którą oparł czoło – Łóżko… - Powtórzył szeptem i przyłożył dłoń do żołądka.
- Odprowadzę go – Zaproponował Kris, odstąpił od laptopa i chwiejnym krokiem zbliżył się do blondyna – Chodź dzieciaku – Objął go w pasie i zaprowadził w ciemną głębię korytarza.

Lambert zmrużył oczy i rozmasował obolałe skronie. Za każdym razem przed wizytą w domu Krisa przysięgał sobie, że wypije mniej. Niestety; gdy spotykał się ze swoimi ulubieńcami, nie potrafił odmówić sobie dobrego alkoholu. Wiedział, że wraz z parą muzyków stanowią dobre i zgrane trio, którego na pewno nie rozdzieli czas czy sukces. Sięgnął po butelkę wody i wziął kilka łyków, które nieco go roztrzeźwiły. Usiadł przed laptopem i zerknął na swój występ. Uśmiechnął się pod nosem, gdy usłyszał dziwne dźwięki dochodzące z sypialni.

- Tommy, nie rzucaj się! – Krzyknął ze śmiechem. Nie przepadał za oglądaniem swoich występów na żywo, przeciągnął suwak o kilkanaście minut do przodu, a gdy nagranie dobiegło końca, na czarnym polu wyświetliły się proponowane nagrania.

Rihanna – szokujący występ, zobacz teraz!
Odważna sesja Miley Cyrus?       
Tragiczny wypadek Billa Kaulitz, wersja bez cenzury!

Choć Adam absolutnie nie interesował się bieżącymi plotkami na temat gwiazd, szczególnie zainteresowała go ostatnia pozycja. Bez dłuższego zastanowienia otworzył ją w nowej karcie. Jego oczom ukazał się dobrze znany mu wysoki brunet. Nagranie przedstawiało ostatnie sekundy występu, momentami było dość niewyraźne. Adam zobaczył tylko jak nastolatek spada w ogień; syknął z przerażeniem i ponownie odtworzył ostatnie sekundy.

- O Boże… - Szepnął ze współczuciem, obserwując jak czarnowłosy nastolatek traci przytomność w chwili zderzenia z taflą wody – Kris?! Chodź na moment! – Zawołał przyjaciela, lecz odpowiedzią była głucha cisza. Odtworzył nagranie po raz trzeci; mikrofon przejął paniczny krzyk niemieckiego wokalisty. Biedny chłopak pomyślał i ziewnął po raz kolejny. Niechętnie podniósł się z podłogi. Podpierając się beżowej ściany doszedł do orzechowych drzwi, które były uchylone; pchnął je i wszedł do sypialni.
- K… - Jęknął i oparł się o szafę. Zobaczył Tommy’ego leżącego na łóżku, pogrążonego w głębokim śnie. Tuż obok spał Kris, który cicho chrapał i mruknął coś przez sen. Lambert uśmiechnął się do siebie i opuścił ręce. Nie martwiąc się o niezgaszone światło i otwarte okna, rzucił się na łóżko i zagrzał miejsca między muzykami
- Plum… - Mruknął blondyn i poklepał chłodną kołdrę
Adam podniósł głowę – Co?
- Ryba Krisa… - Dodał i odwrócił się plecami.
Lambert ziewnął – Tak, tak, akwariowa. Dobranoc – Rzekł do siebie i wtulając się w poduszkę zasnął równie szybko jak oni.

Marona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz