sobota, 19 maja 2012

32. American Music Awards


32. American Music Awards.

Westchnął, wpatrując się w sufit. Uderzał stopą w rytm powtarzanej w głowie piosenki. Palce kurczowo zaciskały się na oparciu kanapy. Pierwszy, tak bardzo poważny występ w jego karierze.
- Odejdź – Rzekł, gdy tylko Tommy zjawił się obok. Był pewien, że chłopak prędzej czy później zaburzy jego niezmącony spokój.
- Twój chłopiec lubi garnitury?
Adam powoli skierował wzrok ku muzykowi, który zajął się automatem z napojami.
- Jaki mój chłopiec?
- Ten niemiecki hetero – Odparł, wrzucając monetę – Świetny wynalazek. Muszę sobie taki sprawić.
Adam zamrugał dwukrotnie, zastanawiając się co właściwie skłoniło go do podjęcia współpracy z Ratliffem.
- Ten niemiecki hetero ma imię – Rzucił od niechcenia i zsunął się z fotela, zamykając oczy.
- Przyjdzie dziś?
- Dałem mu zaproszenie – Rzekł Adam, unosząc powieki – Liczę na to, że przyjdzie.
- Wszyscy tacy szczęśliwi, zakochani. Też chciałbym iść na randkę. Adam? – Tommy zajął miejsce obok piosenkarza, biorąc łyk zimnej coca-coli – Jak pójdziecie gdzieś we dwoje to mogę się zabrać, nie?
Lambert zmierzył blondyna wzrokiem i roześmiał się, mierzwiąc jego włosy – No pewnie!
Ratliff uśmiechnął się delikatnie – Serio?
- Nie.
Muzyk chrząknął i odwrócił wzrok – Brooke mnie na pewno gdzieś weźmie.
- W takim razie idź z nią – Adam sięgnął po gazetę i zaczął ją przeglądać. Zatrzymał się na drugiej stronie, zawieszając wzrok na ulubionym aktorze.
- Ale chcę z tobą.
- Nie jestem twoją niańką – Rzekł Lambert, spoglądając na Ratliffa. Zbliżył się i ucałował jego policzek – Czas na nas.
- Nie całuj mnie.
Czarnowłosy roześmiał się po raz kolejny – Okej, postaram się.
***
Gdy usłyszał swoje nazwisko i falę gasnących okrzyków, jego zdenerwowanie sięgnęło zenitu. Pierwsze nuty utworu For Your Entertainment pozwoliły mu wczuć się w atmosferę wieczoru. Te cztery minuty miały należeć do niego; chciał wykorzystać je należycie. Taki był jego zamiar.
Pierwsze słowa wypłynęły z jego ust lepiej niż mógł się tego spodziewać. Głos nie drżał, wielki zapał przepełniał go całego. Nie musiał znać każdego kroku na pamięć; pozwolił sobie na spontaniczne gesty. Chwycił jedną z tancerek za kostkę; dziewczyna pozwoliła przeciągnąć się po podłodze. Gdy Adam stanął, brunetka poderwała się i uwodzicielsko owinęła się wokół jego ciała.
Nie zdawał sobie sprawy jakie zamieszanie wprowadził wśród gości; w jego dłoni znalazła się smycz, połączona z uprzężami, które mieli na sobie tancerze. Adam powiódł za nimi, po czym pociągnął łańcuch; wyprężyli się gwałtownie. Szło mu doskonale; każdy ruch pełen był odwagi. Wokalista sprawiał wrażenie drapieżnego zwierzęcia, które nie wzbroni się przed niczym.
Choć to zagranie nie było planowane, ujrzał klęczącego chłopaka. Podszedł do niego, złapał go za włosy i przyciągnął za głowę do swojego krocza; dopiero teraz usłyszał jak głośna wrzawa zapanowała pod sceną. Zaczął się zastanawiać, czy aby na pewno wszystko ma pod kontrolą.
Wiesz w co się wpakowałeś?
Wytrzymasz to, co zamierzam zrobić?
Kiedy reszta występu szła sprawnie, potknął się na schodach; sprytnie przewinął się po podeście i wstał, nie dając nikomu poznać, że popełnił błąd.
Zamknij swoje oczy, nie umysł
Wpuść mnie do swojej duszy
Uśmiechnął się podczas śpiewania tych słów. Zmierzył wzrokiem cały rząd publiczności i odważnym krokiem ruszył przed siebie. Cały występ przebiegał tak sprawnie i płynnie, że przyjemnością było oglądać go na żywo. Półnagie ciała zarówno atrakcyjnych kobiet jak i przystojnych mężczyzn przenikały się na scenie, podnosząc temperaturę tego wieczoru. Adam dotarł do tronu, ponad oparciem którego wiła się dziewczyna. To miało być na tyle, jednak coś powiodło go ponownie ku schodom, na szczycie których znajdowali się muzycy. Tam jeszcze się nie zjawił.
Och, wiesz w co się wpakowałeś?
Czy wytrzymasz to, co zamierzam zrobić?
Zupełnie nie licząc się z konsekwencjami, podszedł do Tommy’ego wpatrzonego w klawisze swojego keyboardu i złapał go za kark, przyciągając ku sobie. Wpadł z nim w szaleńczy, namiętny i długi pocałunek; Ratliff poddał się sile Adama i gdyby nie fakt, że przed nim znajdowały się mikrofony, wrzasnąłby na swojego przyjaciela. Kilka sekund później wrócił już do gry, nadal oszołomiony minionym zjawiskiem. Gdy światła zgasły, cały zespół miał zniknąć w garderobie. Lambert, nadal podekscytowany, uśmiechał się sam do siebie. Był zadowolony z tego występu.
***
- Adam! – Tommy pchnął bruneta – Czemu?! Teraz będą myśleć, że jestem gejem! – Podekscytowany ton głosu muzyka bawił pozostałą resztę członków zespołu.
- Już myślą, daj spokój – Lambert uśmiechnął się – Ten występ był prześwietny.
- Ciekawe jak się podobał twojemu chłopakowi – Rzucił Ratliff i zaczął się pakować.
Brooke, Monte oraz Sasha spojrzeli po sobie – Adam?
Czarnowłosy poczuł, że na jego policzki wkrada się rumieniec – Dajcie spokój, nic się nie dzieje.
Tommy westchnął i przewrócił oczami – Masz gdzieś, że od dziś w mniemaniu opinii publicznej jestem gejem, sypiającym z tobą za pieniądze, a wstydzisz się przyznać przed przyjaciółmi, że wyrywasz małolata?
Adam zmierzył go morderczym spojrzeniem – On ma dziewiętnaście lat.
- Ale kto? – Spytała Brooke.
- Bill Kaulitz.
Zapanowało chwilowe milczenie, które przerwał Monte – Wychodzę.
Sasha roześmiała się – Czemu nic nie mówiłeś?
- Wziął go na wesele Neila – Rzekł Monte, zrzucając kurtkę – Taki nieśmiały dzieciak. Jego angielski trochę kuleje.
- Nie czepiaj się – Mruknął Lambert – Potrafi lepiej inne rzeczy.
Tommy chrząknął głośno – Hamuj się.
Adam przewrócił oczami i westchnął – Prowokacji na dziś starczy.
Drzwi gwałtownie się otworzyły; Lambert gwałtownie odwrócił się, licząc, że ujrzy menadżera bądź członka ochrony. Stał przed nim nikt inny jak niemiecki nastolatek. O wilku mowa.
- Ty chyba nie znasz granic, co? – Rzucił chłodno, opierając się o framugę. Zapadło milczenie.
- Wybaczcie na moment – Rzekł Adam, opuszczając garderobę. Korytarz, ku jego zdziwieniu, świecił pustkami – Co się stało?
Bill wbił wzrok w sufit i zaśmiał się nerwowo – Jaki ty jesteś dwulicowy…
- Nie rozumiem – Lambert zawiesił ręce na biodrach. Poczuł na sobie przenikliwe, brązowe spojrzenie.
- Podobno z Tommym nic cię nie łączy. Nic, tylko przyjaźń. Zawsze to wydawało mi się podejrzane, ale zaufałem ci i uwierzyłem słowom Krisa.
Adam na moment zawiesił głos – To tylko show…
- Wyznajesz mi miłość, a potem wciskasz język w usta swojego kumpla? – Bill cofnął się na krok i rozłożył ręce – Za kogo ty mnie, kurwa, masz? Po co się ze mną spotykałeś? Dla sławy?
Adam uniósł wysoko brwi - Przestań pieprzyć.
- Chyba, że chciałeś mnie zerżnąć. Jak zapewne wszystkich, z którymi się dziś zabawiałeś na scenie. Szkoda, że nie wziąłeś osobnej garderoby dla siebie i Tommy’ego.
Adam westchnął i założył ręce za głowę – On jest hetero.
Kaulitz pokręcił głową i roześmiał się – Skądś znam tę historię. Lubisz się brać za takich niedostępnych, co? Przelizałeś się ze mną, teraz z nim. Kto będzie następny?
- Bill, przecież…
- Zamknij się.
- Nie przerywaj mi – Adam podniósł głos – Nie będę rozmawiał tutaj – Rzekł idąc przed siebie. Pchnął jedne z drzwi – Zapraszam.
Po chwili obaj znaleźli się w ciasnej garderobie. Bill założył ręce na piersi.
- Zrobiłeś to specjalnie – Rzekł z przejęciem – Zaprosiłeś mnie na ten występ.
- Chciałem być miły i się pożegnać.
- To się, kurwa, właśnie żegnamy! – Kaulitz zrobił krok w stronę Lamberta, który odruchowo się cofnął – Chciałeś mnie sprowokować, wyśmiać mnie. Wiesz, że mam problem z tym…
- Z tym, że jesteś gejem? – Spytał Adam, opierając się o blat – Zdążyłem zauważyć.
- Nie jestem gejem – Odparł, lecz przerwał mu śmiech Adama.
- No pewnie, że nie.
- Jeśli chcesz się tak zabawiać to proszę bardzo, ale nie każ mi w tym uczestniczyć – Rzekł Bill, odwracając się od Adama. Jego dłonie drżały ze zdenerwowania.
- Chyba się nie dogadamy w kwestii występów na żywo – Odparł brunet i spojrzał w lustro.
- Ja bym się nie sprzedał – Powiedział Kaulitz – Zrobisz za pieniądze wszystko. Żałosna, popowa papka, rzucona do telewizji, by przez prowokację zarabiać na siebie pieniądze. Ale czego można się spodziewać po gościu z castingu?
Spojrzeli po sobie. Lambert westchnął i wyciągnął rękę w kierunku Billa – Podejdź do mnie.
Nastolatek wpatrywał się w niebieskie oczy. Przepełniała go bezgraniczna złość podszyta żalem i bólem. Opuścił garderobę, nie zamykając za sobą drzwi. Chciał zniknąć.
Marona

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz