16. Prawda i tylko prawda
Okej, mogę uznać, że przywykłem do spotkań z tym
uroczym dzieciakiem. Nie towarzyszyły mi już te pierwsze, niewytłumaczalne
emocje i obsesyjne myśli, w których bałem się słów, jakie padną z jego ust; nie
przeszkadza mi jego opryskliwość ani te wszystkie wredne frazy pod moim
adresem.
Adam wpatrywał się w ekran
swojego laptopa. IE nie odpowiada.
Westchnął i przewrócił oczami.
Za każdym razem ta sama sala, podobna piżama, identyczna
fryzura. Przestałem traktować go jako stworzenie nie z tej ziemi. To zwykły
nastolatek, wmawiałem sobie. Dzisiaj miało być podobnie, przyniosłem mu gorącą
czekoladę (tę, którą obaj uwielbiamy), porozmawialiśmy, szukając tematów, które
pozwolą nam uniknąć niezręcznej ciszy.
- Działaj złomie – Warknął
Adam, krzyżując ręce na piersi.
Powiedział coś o spodniach. Choć mówi po angielsku
całkiem nieźle, bardziej złożona gramatyka pozostawia wiele do życzenia.
Podałem mu dres, nie spodziewając się, że nasze dłonie spotkają się ze sobą –
na dłużej. Jakby zwolnił i wodził opuszkami po mojej skórze. Nie, to nie było
przypadkowe muśnięcie; delikatny dotyk sprawił, że moje ciało przeszył
elektryzujący dreszcz. Boże, jak mi się to podobało. Uwielbiam jego smukłe palce,
aksamitną skórę. Był zakłopotany; nie wiem czemu. To tylko trzy sekundy; mogłem
nawet przeoczyć ten gest. Z pewnością by tak było, gdyby nie fakt, że…
- W końcu – Mruknął,
włączając przeglądarkę Google, chcąc zapoznać się z dyskografią nieznanego mu
dotąd zespołu Culture Beat.
Ta kłótnia, a raczej zabawna wymiana zdań rozluźniła
atmosferę. Fakt; po pijaku robiłem różne rzeczy. Zamurowało mnie, gdy oznajmił,
że po zakrapianej imprezie wrzucił do internetu wieść o tym, że jest gejem. Coś
sugerował? Nie sądzę. Chociaż… skąd by mu to przyszło do głowy?
Przeglądał tytuły albumów
grupy, zupełnie nie zważając na ich nazwy.
Każdy to przyzna, jego śmiech jest uroczy. No, śmiech
jest zabawny, a raczej głupkowaty, za to uśmiech… nie ma słowa, opisującego ten
widok. W tamtej chwili kolejny elektryzujący dreszcz przebiegł moje ciało. Nie
wiedziałem co mną kierowało, to był odruch – zbliżyłem się do niego i
pocałowałem go. W usta. Boże, jak mogłem być taki głupi?! Widziałem go może
piąty raz, to zupełnie obcy mi człowiek, a ja potraktowałem go jak bliskiego mi
przyjaciela. Przyjaciela? Tommy’ego ani Krisa nie pocałowałem ani razu! Owszem,
obróciłem to w żart, jednak teraz nie wspominam tego w podobnych kategoriach.
Co ja odpieprzyłem?! Co sobie wyobrażam? To heteryk, gatunek przeznaczony dla
słodkich dziewczyn, nie dla starszego o prawie dziesięć lat faceta. Cholera,
tak bardzo mi się to podobało…
Dopiero dźwięk wyczerpującej
się baterii przywrócił go do rzeczywistości. Zamkną kartę Culture Beat i
przeszedł na tę ze stroną Google Images. Odruchowo wpisał nazwisko niemieckiego
piosenkarza i prześledził wzrokiem kilka pierwszych wyników. Poczuł się dumny,
że miał możliwość poznania tej ekscentrycznej postaci. Przepełniły go
niewytłumaczalne szczęście oraz tęsknota. Chciał zobaczyć go na żywo, teraz.
Bateria wyczerpana; laptop
wyłączył się bez uprzedzenia. Adam odchylił głowę i zmrużył oczy; był zbyt
zmęczony, by dłużej analizować ten dzień.
***
Obudził się około dziesiątej
rano. Uchylił powieki, a pierwszą myślą, która pojawiła mu się w głowie był
wczorajszy pocałunek. Przetarł dłońmi twarz i westchnął głośno. Z kuchni
dobiegały szmery i męskie głosy. Uniósł brwi i wsłuchiwał się.
- Smaż to na maśle pacanie,
bo spalisz.
- Nie moja wina, że ma tylko
margarynę.
- To smaż na wodzie.
- Jesteś głupi chyba.
- Brzmisz prawie jak mistrz
Yoda. Potężny stałeś się Tommooku, ciemną stronę w tobie wyczuwam.
- Ciemną stronę zrobię z
twojego tyłka, jeśli zaraz się nie zamkniesz.
- ... szkoda, że
homoseksualnym nie jesteś, może wtedy śniadanie zrobić byś potrafił.
Adam zsunął nogi z łóżka.
Zapomniał już, że Kris posiadał klucz do jego mieszkania; podążył w stronę
kuchni i oparł się o framugę.
- Nie trzeba być gejem, żeby
przygotować naleśniki – Uśmiechnął się na widok Krisa oraz Tommy’ego. Zwrócili
się w jego kierunku
- Książę wstał – Zaśmiał się
blondyn i sięgnął po szklankę pełną żółtego napoju – Jabłkowy? – Spytał, biorąc
łyk. Po chwili wypluł całą zawartość, na co dwaj mężczyźni zareagowali śmiechem
- Nie, sok z kapusty –
Parsknął Adam i wyjął karton mleka – Mam ochotę posiekać się najbardziej tępym
nożem, jaki się tu znajdzie.
Kris zwrócił wzrok ku
czarnowłosemu – Co się dzieje?
Lambert podparł łokcie o
stół – Sprawa z Idolem. Nie chciałbyś czytać tych wszystkich komentarzy na mój
temat. Cholera, przed samym finałem…
Allen westchnął i usiadł
obok przyjaciela – Stary, wiem, że to nie takie proste, ale zdementujesz.
Wymyślimy coś, pomogę ci.
Lambert uniósł wzrok –
Żartujesz? Nie będę się wypierał tego, kim naprawdę jestem.
Kris rozchylił delikatnie
wargi; sprawiał wrażenie ojca niezadowolonego z poczynań swojego nastoletniego
syna. Zacisnął wargi i oparł się
- Jesteś pewien, że to dobre
rozwiązanie? Nie oszukujmy się, ludzie są pełni nienawiści. Odpuść chociaż do
finału.
- Nie – Odparł zdecydowanie
Adam – Mam się ukrywać jak inni? Spotykać się z celebrytkami i sypiać z
facetami, którym będę płacił za dyskrecję? To ma być cena sławy?
- Podziwiam cię za odwagę –
Odparł Kris – To twoja decyzja. Nie chcę byś czegoś żałował.
- Już żałuję – Mruknął Lambert
i zerknął w stronę okna – Pocałowałem Billa.
- Co?! – Kris oraz Tommy
zareagowali jednocześnie. Poderwali się i wbili wzrok w czarnowłosego, który
westchnął głośno
- Po prostu, nie wiem. Nie
wiem, musiałem to zrobić, nie umiem tego wyjaśnić – Rzekł, jąkając się – Bardzo
mnie do niego ciągnie. Właściwie mógłbym siedzieć przy nim całe dnie.
- Homo? – Spytał Tommy,
nakładając naleśniki na talerz.
Adam pokręcił głową –
Obawiam się, że hetero.
- Odpuść – Rzekł Ratliff,
siadając po drugiej stronie stołu – Narobisz sobie nadziei, a i tak nic z tego
nie będzie.
- Nieprawda. Czasami
heterycy mają skłonności. A co, nie skusiłbyś się na mocny pocałunek z facetem?
– Spytał Adam, patrząc na Ratliffa.
- Weź! – Oburzył się blondyn
– Nie ma opcji.
- Taa… - Mruknął Adam –
Zobaczysz, będziesz najbardziej gejowskim hetero, jakiego widział świat.
Kris zaczął się śmiać;
uwielbiał te cięte wymiany zdań między przyjaciółmi. Sięgnął po paczkę świeżych
rogalików, zajął miejsce obok czarnowłosego i zaczął jeść drugie śniadanie.
- Boisz się finału? –
Spytał, patrząc na Adama. To był najświeższy temat wśród amerykańskich
programów rozrywkowych. Ostatnio na brak popularności nie mógł narzekać
zwłaszcza Adam – starał się omijać publiczne miejsca, nie odbierać telefonów,
nie opuszczać domu. Nie dlatego, że czuł się wybitnym celebrytą – bał się
gradobicia pytań, dotyczących jego życia prywatnego.
- Bardziej boję się
wywiadów, których będę musiał za tydzień udzielić – Mruknął z niezadowoleniem.
- Skoro jesteś pogodzony ze
swoją orientacją, twoi znajomi także, to czym się stresujesz? – Spytał Tommy,
zaparzając herbatę. Postawił przed każdym kubek aromatycznej green tea.
- Coming out przed kilkoma
osobami, to nie to samo co przyznanie się przed milionami ludzi – Powiedział,
przeciągając językiem po suchych wargach. Zamyślił się na chwilę.
Kris zanurzył wargi w
gorącym napoju – Tobie nie Idol w głowie.
Czarnowłosy uniósł wzrok –
No a… co w takim razie?
Tommy zaśmiał się pod nosem
i podszedł do lodówki, zaglądając do jej zawartości.
- Wstydziłbyś się. Nie dość,
że to Niemiec to wybacz, ale dziecko. Jesteś dorosłym facetem, znajdź kogoś
adekwatnego do swojego wieku. Z resztą – Zwrócił się do Adama – Człowiek to nie
plik, który możesz przekonwertować z .jpg do .png
- Chyba z .hetero na .homo –
Wtrącił ze śmiechem Kris.
Adam przewrócił oczami –
Dajcie sobie siana – Mruknął i zastukał palcami w wyświetlacz telefonu.
Kris objął go ramieniem –
Koniec tego. Zabieramy cię dziś do klubu. Wyszalej się, póki możesz.
- Póki europejski czarnuch
ci na to pozwala – Zwrócił uwagę Tommy.
Adam uśmiechnął się
delikatnie; mimo że jego przyjaciele zawsze byli zgryźliwi, kochał ich jak
nikogo innego.
Marona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz