sobota, 19 maja 2012

36. Przełomowy moment


36. Przełomowy moment

Adam nie mógł powstrzymać uśmiechu, goszczącego na jego twarzy. Miał okazję spotkać się z Billem, porozmawiać z nim, a co więcej – wspólnie spotkać się w hotelu tuż po pokazie. Mijając nieznajome mu osoby ruszył w kierunku miejsc, szukając jednego oznaczonego swoim nazwiskiem. Usiadł w fotelu, rozglądając się dyskretnie dookoła. Niektórzy projektanci mody rozmawiali ze sobą sącząc szampana czy drogie drinki. Inni, mniej znani próbowali się wkupić w towarzystwo gwiazd showbusinessu , których nie brakowało tego wieczoru. Adam przygryzł wargi i westchnął cicho z niecierpliwieniem oczekując rozpoczęcia pokazu. Co kilka chwil spoglądał na telefon, by przejrzeć ostatnio wykonane zdjęcia czy wysłane wiadomości. Nie miał ochoty z nikim się zapoznać; czekał tylko, aż znajdzie się z Billem w jednym pokoju, by spokojnie porozmawiać i spędzić kilka godzin w miłym towarzystwie.
Rozmowa. Tylko rozmowa.
Przełknął ślinę.
To zbyt oczywiste, że lądujecie nocą w jednym pokoju. Nie jesteś dupkiem, nie wykorzystasz okazji. Nie będziesz go kusił ani częstował alkoholem. Te usta, pociągające ciało, bystre spojrzenie…
Pokręcił głową, starając się odpędzić niepoprawne myśli.
Rozmowa. Tylko rozmowa. Pocałunek, gorący, namiętny i głęboki. Jego nagie ciało. Wsłuchiwanie się w całą gamę jęków, jakie wydają jego rozpalone wargi. Cholera jasna.
Westchnął cicho, otwierając oczy. Liczył, że przegoni obrazy stale powracające przed oczy jego wyobraźni. Światła zostały skierowane na wybieg dla modeli. Pokaz rozpoczął się niedługo po tym, jak Adam odnalazł swoje miejsce na widowni. Obojętnym wzrokiem śledził kolejnych mężczyzn idących na sam koniec podestu; nie był zwolennikiem marki, z którą współpracował Bill. Cenił zupełnie inny gust. Nie spodziewał się jednak stylizacji, w której chwilę później miał zobaczyć Kaulitza.
Bill odważnym krokiem przemierzał drogę całej długości wybiegu. Miał na sobie skórzane buty na obcasie, dopasowane spodnie z tego samego materiału. Pierzaste naramienniki zdobiły jego ramiona; w świetle reflektorów wyglądał zniewalająco. Adam wpatrywał się w obiekt swoich westchnień z należytym zdumieniem. Wodził wzrokiem za Billem, który tuż po chwili szedł z powrotem w stronę kulis. Lambert pokiwał głową, uśmiechając się pod nosem. Upił łyk szampana; nie wiedział jak długo pokaz jeszcze potrwa. Wyciągnął z kieszeni telefon, po czym wysłał wiadomość do Tommy’ego.
„Żałuj, że tego nie widziałeś. Bill wygląda dziś niesamowicie”. Zastukał palcami w ekran urządzenia, na którym pojawił się komunikat o dostarczonej wiadomości. Po chwili poczuł wibracje i zerknął na odpowiedź.
„Liczę, że tym razem nie spieprzysz szansy. Baw się dobrze ;)”
Adam niemal roześmiał się pod nosem. „Cały Tommy”, pomyślał. Uniósł wzrok, by podążać wzrokiem za kolejnymi modelami. Nikt nie przyciągnął jego uwagi bardziej niż niemiecki muzyk, którego zobaczył kilka minut temu. Warto było zawalczyć o ten bilet.
***
Panująca na afterparty atmosfera nadal była według Adama nudna i pełna sztucznej wyniosłości. Postanowił odejść od ludzi, by w ciszy i spokoju chłonąć ten ciepły, pełen uroku wieczór. Spoglądał w gwiazdy i mimowolnie się uśmiechnął; nic nie było w stanie zmącić jego szczęścia. Niemal podskoczył, gdy poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwrócił się gwałtownie.
- Wystraszyłeś mnie! – Uśmiechnął się do Billa, który szczerzył się i klasnął w ręce.
- Pierwszy raz byłem na wybiegu. Niesamowite wrażenie. Podobało ci się?
Adam uniósł brwi i zmierzył bruneta wzrokiem – Ani trochę…
Kaulitz roześmiał się – Właśnie widzę. Już późno, może pojedziemy do hotelu? – Dwudziestolatek spojrzał na tarczę zegarka – Chcę jeszcze dziś wrócić do swoich.
Adam znacząco kiwnął głową. Wskazał taksówkę czekającą na postoju – Zapraszam.
***
Bill przekroczył próg pokoju, po czym zapalił światło. Rzucił niedużą torbę na podłogę i usiadł na krawędzi kanapy – Jestem wykończony. Masz coś do picia?
Adam spojrzał w stronę baru - Jest tutaj niemal wszystko.
- Podasz mi wodę?
Lambert rzucił butelkę w stronę chłopaka, który w ramach podziękowania kiwnął głową. Upił kilka łyków, po czym podparł się dłońmi o poduszki.
- Te ubrania świetnie do ciebie pasują – Zauważył Lambert, mierząc wzrokiem nogi chłopaka – Też uwielbiam skóry.
Kaulitz zamruczał rozkosznie – Perwersyjnie… - Po czym zaśmiał się.
- Dobry humor cię dziś nie opuszcza, niebywałe – Zajął miejsce obok piosenkarza i włączył telewizor.
- Ten występ był spełnieniem jednego z moich marzeń – Odparł Bill, nieustannie wpatrując się w towarzysza. Adam poczuł na sobie ten przeszywający wzrok. Spojrzał na Kaulitza.
- A jakie inne jeszcze masz? – Spytał z zaciekawieniem.
W brązowych oczach pojawiła się niebezpieczna iskra. Czarnowłosy pokręcił głową i wzruszył ramionami – Nie ma znaczenia.
- Ma. Tylko po prostu nie chcesz mi powiedzieć – Uśmiechnął się Adam – Obejrzymy film?
Bill wzruszył ramionami – Nie byłem w kinie od lat. Chętnie, nawet jeśli to nic nowego.
***
Wieczór był spokojny i nieco nudzący. Amerykański horror klasy B właśnie dobiegał końca, gdy Bill przeciągnął się na skórzanej kanapie.
- Będę wracał – Rzekł, spoglądając na srebrny zegarek – Już po północy.
- Wiem, że to nie zabrzmi właściwie, ale może zostaniesz do rana? – Zaproponował Adam, ignorując napisy końcowe. Nie chciał rozstawiać się ze swoim przyjacielem.
Brunet milczał dłuższą chwilę – Żartujesz?
Lambert wzruszył ramionami – Jutro rano mam odprawę i wracam do Stanów. To ostatnie godziny naszego spotkania – Oparł ramię o kanapę i zwrócił się przodem do Billa. Przesunął palcami po jego dłoni – Nie wytrzymam bez ciebie.
- Przestań – Uciął Bill – Dasz sobie radę. Jesteś dorosłym facetem.
Adam milczał. Przysunął się do chłopaka i bez zawahania ucałował jego wargi. Zrobił to delikatnie i bez zbędnych słów. Spotkał się z odpowiedzią; Kaulitz odwzajemnił łagodny pocałunek, nieśmiało zaplatając ręce na karku piosenkarza. Adam skierował swe wargi w stronę ucha piosenkarza. Delikatnie pieścił wargami jego płatek, wywołując miłe dreszcze. Bill zmrużył oczy i oddał się przyjemnej pieszczocie. Po chwili usta Adama znalazły się na wrażliwej skórze szyi czarnowłosego, na co ten zareagował rozkosznym pomrukiem.
- Wracam do siebie… - Rzekł Bill, niechętnie odsuwając się od ciała Lamberta. Spiesznie wstał i złapał swoją kurtkę. Serce w jego piersi biło jak oszalałe.
Adam nie odpowiedział. Założył ręce na oparcie kanapy i chrząknął niemal bezgłośnie.
- W porządku, do zobaczenia.
Bill przeciągnął językiem po suchych wargach. Zatrzymał się w połowie drogi i zacisnął powieki. Wyczuwał tę złość zmieszaną z zawodem. Nie miał siły walczyć ze sobą; mimo to resztki jego trzeźwego umysłu nakazały mu iść do przodu.
Odwrócił się tylko na chwilę; ujrzał Adama. Jego chłodny wzrok, pełen zawiści a zarazem głębokiej żądzy. Patrzył na jego podniecone ciało, gotowe na wszelkie wyzwania. Męską, pociągającą sylwetkę, rozchylone wargi, czekające na namiętny pocałunek.
Nie potrafił dłużej się wzbraniać; coś w nim pękło. Rzucił kurtkę i po chwili usiadł okrakiem na udach Adama, zatapiając język między jego wargami. Silne ręce objęły jego szczupłe ciało, w głowie zapanował istny chaos; pragnął Adama. Tak bardzo, jak nigdy wcześniej.
- Nie przestawaj – Wyszeptał Bill, odchylając głowę do tyłu. Poczuł jak guziki jego koszuli powoli się rozpinają. Uniósł powieki; był zmęczony niekończącą się walką jego pragnień z moralnością. Wiedział, że jeśli czegokolwiek będzie żałował i tak pewnego dnia o tym zapomni. Potrzebował bliskości z tym człowiekiem; nie wiedział czy to kwestia męczących go uczuć czy czysto seksualnych pragnień. Dosiadł bioder Lamberta, który poczuł słodki ciężar na swoim ciele. Starszy z dwojga powoli zsunął cienki materiał z ramion chłopaka; poczuł zalewającą go falę gorąca. Wodził dłońmi po jego torsie, ramionach, brzuchu oraz biodrach, delikatnie obrysowując opuszkami krawędzie tatuaży. Budziły się w nim szaleńcze żądze, których nie mógł dłużej powstrzymywać. Objął drobne ciało i przyciągnął je do siebie, całując bladą skórę szyi oraz obojczyków. Wsłuchiwał się w miarowy oddech czarnowłosego, czując z każdą sekundą narastające w nim pragnienie. Chciał mieć go tylko dla siebie – nie dla zaspokojenia własnych pragnień, lecz dla dostarczenia mu niesamowitej rozkoszy, jakiej wcześniej nie miał okazji otrzymać.
- Jesteś tak pociągający… - Rzekł do ucha Billa, który westchnął cicho. Kaulitz odchylił się do tyłu i opadł na skórzaną kanapę, przyciągając czarnowłosego do siebie. Brutalnie zasmakował jego ust, przygryzając rozpalone wargi, kąsając je boleśnie. Pragnął odwetu; silnej ręki, która odwiedzie jego myśli od przepaści. Lambert wiedział jak powinien działać. Rozumiał, że linia na której balansuje jest cienka, ale cel przecież znajduje się już tak niedaleko. Ostrożnie, lecz zdecydowanie trzeba iść naprzód, by osiągnąć to, na co z dużą niecierpliwością się czeka.
Adam przez krótką chwilę całował miękką skórę, następnie pieścił sutki chłopaka, a wolną ręką powędrował w okolice jego rozporka. Przesunął palcami wzdłuż twardej męskości, skrytej pod materiałem ciemnych jeansów. Do uszu Billa dobiegł dźwięk rozpinanego rozporka i zwalniającej ucisk klamry paska. Dłoń Adama zanurzyła się pod materiał czarnej bielizny. Wpatrywał się w rozchylone wargi, wydające ciche westchnienia. Gdy Bill poczuł ciepłe, silne palce obejmujące jego męskość, wygiął się w łuk i zatrzymał powietrze w płucach; odetchnął dopiero po chwili. Otworzył oczy – nadal nie docierało do niego, że jest z mężczyzną. Że pozwala mu się dotykać i co dziwniejsze – podoba mu się to.
Lambert uśmiechnął się łagodnie, objął Billa i pozwolił mu się oprzeć o swoje ciało. Czuł, że chłopak traci nad sobą kontrolę. Masował jego członka z należytym wyczuciem. Nie chciał na tym poprzestać. Uklęknął na miękkim dywanie i zsunął ze szczupłych bioder spodnie wraz z bokserkami. Nie chciał działać zbyt szybko, jednocześnie nie mógł pozwolić Billowi na rozmyślenie się z podjętego działania. Czuł jak mocno bije jego serce, nie tylko z podniecenia ale także emocji podszytych sensualnym wymiarem. Kaulitz nie okazywał wstydu czy strachu; niemal półprzytomny wpatrywał się w swojego przyjaciela. Adam uniósł brwi w zastępstwie za pytanie „na pewno?”. Odpowiedź była niema. Czarny niemal niezauważalnie rozchylił kolana, zdradzając tym gestem wszystkie swoje pragnienia.
Adam zbliżył się do bladej skóry, uśmiechnął się delikatnie i wodził dłońmi po zewnętrznej stronie ud Billa. Zaczął całować jego nogi, zaczynając od kolan, przesuwając wargami coraz wyżej. Wiedział, że w pewnym momencie opór i nieśmiałość zostaną przełamane. Czuł to wszystkimi zmysłami. Kiedy jego usta wyczuwały ciepło szczupłych ud, uśmiechnął się szerzej i uniósł wzrok. Kaulitz mimowolnie uniósł kąciki ust, musiał przyznać – widok Adama pochylającego się nad jego biodrami był niezwykle kuszący. Szczupłe palce czarnowłosego wtopiły się we włosy bruneta, który z niezwykłą delikatnością rozpoczynał pieszczoty dostarczające nieziemskiej rozkoszy. Gdy ciepły, wilgotny język zetknął się z drżącą skórą, Bill zmrużył oczy i zacisnął palce na miękkich włosach Adama. Czuł gorący oddech we wrażliwych sferach swego ciała i z niecierpliwością wyczekiwał momentu, w którym jego pragnienia znajdą ujście. Jego oddech przyspieszył, skóra zaczynała powoli błyszczeć od drobnych kropli potu. Lambert kąsał go wargami, dotykał czubkiem języka, drażnił się z Czarnym, doprowadzając go do białej gorączki. Po chwili silne ręce zsunęły go na brzeg kanapy; Bill uchylił powieki, tępo wpatrując się w jasny sufit. Spełniając oczekiwania Adama, oparł stopy o jego ramiona, przeczuwając, co może zaraz nastąpić. Gdy poczuł język w okolicach swoich pośladków, jego ciało zadrżało, a z ust wyrwał się cichy jęk; nigdy wcześniej nie zaznał podobnego uczucia. Doznanie było niezwykle delikatne, wywoływało przyjemne dreszcze rozchodzące się po całych plecach. Adam był doświadczonym i wyzwolonym mężczyzną, nie znał pojęć takich jak wstyd czy nienaruszalne granice. Badanie językiem wrażliwych na dotyk sfer ciała chłopaka działało na niego niezwykle podniecająco. Czuł go wszystkimi zmysłami, od smaku poprzez zapach, wzrok, słuch – ostatni bodziec był najbardziej kuszący. Ciche pojękiwanie i głębokie, nieregularne westchnienia doprowadzały go do granicy wytrzymałości. Za każdym razem, gdy wargi Adama pieściły wszystkie najwrażliwsze na dotyk strefy ciała bruneta, ten wzdychał, zaciskając palce na materiale narzuty. Lambert był delikatny i perfekcyjny; dawkował dawaną przyjemność, a przy tym stosował wszelkie, drobne sztuczki, urozmaicające całe zajście. Podniecenie Billa sięgało zenitu; nie mógł doczekać się osiągnięcia spełnienia. W pewnej chwili poczuł jak miękkie wargi objęły jego męskość; cichy jęk znów wyrwał się z jego gardła, klatka piersiowa unosiła się szybciej. Zsunął jedną nogę na podłogę i zamknął oczy, skupiając się na czynnościach podejmowanych przez Adama. Choć ta forma zbliżenia nie była mu obca, nigdy wcześniej nie spotkał kogoś równie utalentowanego pod tym względem. Miał wrażenie, że Adam idealnie zna każdy fragment jego ciała, potrafi przewidzieć wszystkie reakcje, rozumie każde z doznań i wie jak nimi manipulować. W tej kwestii mógł mu zaufać; Lambert nie naraziłby go na ból czy rozczarowanie, a na pewno nie na tym etapie. Adam ostrożnie i z wyczuciem zagłębił jeden z palców w ciele chłopaka. Choć wiedział, że pierwsze wrażenie raczej nie spotka się z pozytywnym odbiorem, spodziewał się jakie doznania będą chłopakowi towarzyszyły za kilka minut. Bill jęknął z niezadowoleniem i wyprężył się pod wpływem obcego doznania. Równoczesne pieszczoty skoncentrowane na jego członku odwróciły uwagę od dyskomfortowego uczucia, które po chwili przestało mu przeszkadzać. Adam zaczął badać ciało wijącego się z rozkoszy piosenkarza, dotarł do drobnej wypukłości wewnątrz niego i delikatnie drażnił ją opuszkiem palca. Bill wygiął się w łuk, nadal powstrzymując siebie samego przed rozkosznym zawodzeniem, do którego zmuszały go pieszczoty. Narzuta była wilgotna od jego spoconego, gorącego ciała, które odbierało każdy gest znacznie intensywniej niż na początku. Nie był w stanie nadążyć za każdym ruchem Adama, w pewnym momencie stracił poczucie sytuacji. Przyjemność, którą odbierał nie równała się niczemu innemu, czego doznał w ostatnim czasie. Lambert, wyczuwając, że zbliża się upragniony moment wzmocnił intensywność pieszczot oraz zmienił technikę ich wykonywania. Kaulitz zacisnął palce na cienkim materiale, wstrzymał oddech, by po chwili wydać z siebie serię niekontrolowanych odgłosów, świadczących o jego silnym orgazmie. Jego ciało wiło się spazmatycznie, powieki zaciskały się, nie dopuszczając do brązowych oczu obrazów rzeczywistości. Przygryzł dolną wargę, wyczuwając metaliczny posmak krwi. Tłumił wszystkie jęki, zaciskając usta, choć to zdało się na nic; pozwolił sobie zapomnieć o wstydzie. Jego ciało było słone od drobnych kropli potu i gorzkie od delikatnych perfum. Choć bardzo nie chciał otwierać oczu, mimowolnie uniósł powieki. Westchnął i zakrył twarz swoimi dłońmi. Nie skupiał się na tym, co miało miejsce; nadal przeżywał każdą komórką swojego ciała niesamowite, ekscytujące uniesienie. Ciepłe ciało przytuliło się do niego.
- Jesteś niesamowity, Bill – Szepnął Adam, po czym łagodnie ucałował skroń czarnowłosego. Kaulitz nie był w stanie odpowiedzieć.
- Obudź mnie rano… - Rzucił zmęczonym głosem, po czym odwrócił się przodem w stronę Adama. Nie potrzebował zmuszać się do snu. Lambert nie wypuszczał z ramion drobnego ciała, które powoli się uspokajało. Pozwolił Billowi paść w ramiona Morfeusza tej ostatniej nocy, w której mieli możliwość spędzić ze sobą tak ekscytujące chwile.

2 komentarze:

  1. Cóż mogę powiedzieć, dziewczyny ten odcinek bije na łeb wszystkie pozostałe! Akacja mega gorąca <3 A Adaś? Perfekcyjny! Oczywiście życzę duuuużo weny. Buziaki...
    Aha i dobrze, żeście się przeniosły na blogspot, mnie onet też wkurzał ;/
    No nic, pozdrawiam i buziaczki ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Wooooaah! To było świetne.
    Od razu wiedziałam, że Bill i Adam sami w pokoju hotelowym nie będą tylko rozmawiac.
    Zaczęło się tak niewinnie od oglądania filmu...i Adam go pocałował. Gdybym była na miejsce Billa i już miała zamiar uciekac (a wiem, że by tak nie było xD) i ostatni raz spojrzała w te niebieskie oczy na pewno bym wróciła do Adama.
    Nie spodziewałam się, że tak daleko zajdą. Myślałam, że skończy się na pocałunkach i najwyżej rozebraniu do bokserek. A tu co? Nie mogę tego opisac.
    Cały czas uśmiechałam się jak jakieś niedorozwinięte dziecko.
    Ciekawe co Billy będzie myślał rano. Gdy obudzi się w objęciach mężczyzny. Oby nie żałował. Ale jak mógłby żałowac po tym co się działo? Nie mógłby.

    Pozdrawiam <33

    OdpowiedzUsuń