24. Pierwsze spotkanie
Adam spacerował
po korytarzu. Analizował wszystkie słowa Billa, które padły tego dnia. Oparł
dłonie o parapet i wyczuł wibracje swojego telefonu. Sięgnął do kieszeni i
odebrał połączenie.
- Tommy, zaraz
chyba zwariuję.
- Co jest?
- Ja nie chcę,
żeby on miał tę operację.
Zapadło długie
milczenie, które przerwał głos blondyna.
- Pogrzało cię
do reszty?
Adam odwrócił
się tyłem do okna i wziął głęboki oddech – A jeśli coś nie wyjdzie? Podadzą za
silne lekarstwo czy środek usypiający? A jeśli ma alergię?
- Daj spokój,
przecież robią mu badania odkąd trafił do szpitala.
Lambert
przewrócił oczami – Może być różnie.
- Adam,
zaczynasz mnie denerwować – Warknął Ratliff – To prosty zabieg. Po prostu mają
odejść bóle i te ataki, o których wspominałeś, tak?
- No tak, ale…
- Więc odetchnij
– Rzekł Ratliff – To na pewno małoinwazyjny zabieg. Następnego dnia go
odwiedzisz i będzie w porządku.
- Muszę kończyć,
cześć – Odparł Adam, rozłączając się. Rozmowa z kimkolwiek nie była najlepszym
wyjściem w tej sytuacji. Usiadł na krześle i na moment zamknął oczy. Obawiał
się, podobnie jak Bill, z tym, że Lambert starał się nie okazywać strachu przed
niemieckim nastolatkiem. Wszedł na salę.
- Wybacz mi Tom,
ale mógłbym zostać z twoim bratem sam na sam? Pielęgniarka zaraz zabierze go na
operację, a chciałbym zamienić słowo – Rzekł grzecznie, spoglądając w kierunku
dredowatego blondyna. Starszy Kaulitz zmierzył wzrokiem Adama i wymienił z
Billem kilka krótkich zwrotów po niemiecku. Po chwili opuścił salę, zostawiając
brunetów samych, zgodnie z prośbą Lamberta.
- Wybacz, jeśli
będzie niegrzeczny – Oznajmił nastolatek, siadając na krawędzi łóżka – Nie
zapowiada się na to, byście się polubili.
Adam uśmiechnął
się delikatnie, siadając przed chłopakiem.
- Jego sprawa.
Nie musi mnie lubić – Rzekł łagodnie, wpatrując się w brązowe oczy. Zapadło
chwilowe milczenie.
- Bill?
- Tak?
- Mam do ciebie…
- Zawahał się – Jedną prośbę – Westchnął cicho, czując narastające
zdenerwowanie. Czarnowłosy kiwnął głową
- Słucham.
Adam przesiadł
się na miękki materac, zajmując miejsce tuż obok niemieckiego piosenkarza.
Milczał dłuższą chwilę.
- Mogę potrzymać
cię za rękę? – Spytał, przełamując wszelkie bariery. Wiedział, że nie ma nic do
stracenia. Już nie.
Bill rozchylił
wargi, jednak z jego ust nie padła żadna odpowiedź. Trwał w bezruchu.
- W porządku –
Rzekł Lambert, wspominając słowa Tommy’ego. Być może faktycznie nie było powodu
do obaw? Wpatrywał się w podłogę, gdy nagle poczuł delikatny dotyk na swoim
nadgarstku. Chłodne, długie palce zacisnęły się na jego dłoni. Uniósł wzrok,
wpatrując się w czarnowłosego, na twarzy którego nie malowały się żadne emocje.
Adam czuł pod
powiekami coraz silniejsze pieczenie. Wzbraniał się przed łzami. To nie był
właściwy czas na okazywanie emocji. Okrył wolną dłonią rękę Billa, gładząc jego
delikatną skórę.
- Będę czekał –
Rzekł, wstając niechętnie. Westchnął cicho i przesunął palcami po czarnych
włosach Kaulitza, a jego dłoń ostateczna zatrzymała się na ramieniu – Trzymaj
się.
Bill zacisnął
wargi i kiwnął głową. Usłyszał ciche kroki oraz zamknięcie drzwi.
***
Tom wpatrywał
się w drzwi bloku operacyjnego. Nerwowo stukał palcami w podłokietnik i
milczał, odkąd zajął swoje miejsce. Adam spoglądał na chłopaka co kilka chwil.
- Jak na
bliźniaków, jesteście do siebie niepodobni – Rzekł Lambert, próbując
zainicjować rozmowę.
- Stylizacja –
Odparł sucho Kaulitz, odwracając wzrok.
- Charakterami
też się różnicie.
Brązowe tęczówki
spotkały się z niebieskimi – Aż tak dobrze dał ci się poznać?
Adam poczuł się
zaatakowany. Wiedział, że Tom nie wyraża wobec niego większej sympatii, ale nie
spodziewał się takiej złości w tonie jego głosu.
- Wręcz
przeciwnie – Odparł – Nadal mam wrażenie, że prawie go nie znam.
Tom zwrócił
twarz w stronę towarzysza. Na jego obliczu pojawił się ironiczny uśmiech.
- Na dziedzińcu
nie dał ci się poznać wystarczająco dogłębnie?
Adam zamarł. Nie
wiedział co odpowiedzieć. Tom kontynuował
- Na swojej sali
w tym ciasnym łóżku też nie było warunków?
- Tom – Adam
poczuł jak krew burzy się w jego żyłach – Ja nie mam wobec niego złych
zamiarów.
- Skłanianie
normalnego faceta, żeby romansował z ciotą nie jest złym zamiarem? – W głosie
Toma słychać było wściekłość.
- Uważaj na
słowa – Odparł Adam – Ja go do niczego nie zmuszam. Powiedział nie, więc nie
przekraczam bariery, jaką postawił. I nie zamierzam, bo mi na nim zależy.
- Nie mogę się
doczekać dnia, w którym zabiorę go do Niemiec i wyleczę z tych popieprzonych
pomysłów – Rzekł blondyn wstając i wyjmując paczkę papierosów.
- Czym go
wyleczysz? – Prychnął Adam – Pięścią? W ten sposób chcesz mu pomagać, bijąc go?
- To mój brat –
Tom pochylił się w stronę Lamberta – I zadbam o to, by spotykał się z
najlepszymi laskami showbusinessu.
Brunet wstał,
wyciągając rękę – Jestem Adam.
Kaulitz
uśmiechnął się pod nosem, uścisnął dłoń wokalisty – Tom. Wybacz, przerwa na
papierosa – Zakończył rozmowę, podążając w kierunku wyjścia.
***
Prawie dwie
godziny później drzwi bloku operacyjnego otworzyły się. Bill, całkowicie blady
i wyczerpany jechał w fotelu prowadzonym przez pielęgniarkę. Tuż za kobietą
szedł lekarz, przeglądając plik dokumentów. Tom oraz Adam wstali
- Bill? – Spytał
starszy Kaulitz podchodząc do brata.
Czarnowłosy nie
odpowiedział. Kiwnął jedynie głową; nie był w stanie rozmawiać.
- Mogę zostać z
nim na dziesięć minut? – Spytał bliźniak, patrząc na pielęgniarkę. Niechętnie
pokiwała głową i zaprowadziła Billa na salę. Adam nieśmiało podążył za braćmi,
postanowił jednak poczekać na zewnątrz. Podszedł do lekarza, który szukał klucza
do swojego gabinetu
- Czy może pan
powiedzieć coś na temat zabiegu? – Spytał.
- Proszę
wybaczyć, tylko rodzina może być informowana o stanie zdrowia pacjenta – Odparł
mężczyzna w kitlu i zanurzył rękę w kieszeni.
- Chcę tylko
wiedzieć, czy operacja się udała – Rzekł Adam – Tylko tyle.
Lekarz
niechętnie zwrócił się w jego stronę – Tego dowiemy się za kilka godzin. W tym
momencie nie jestem w stanie powiedzieć czy ataki miną. Zrobiliśmy wszystko co
było w naszej mocy, a jak organizm pacjenta zareagował, tego jeszcze nie wiemy.
Jeśli w ciągu dziesięciu dni bóle się nie pojawią, możemy uznać zabieg za
udany.
- Dziękuję –
Odparł Adam, wycofując się. Gdy zobaczył, że Tom opuszcza salę, ruszył w tamtym
kierunku. Zapukał i bez czekania na pozwolenie wkroczył do pomieszczenia.
Usiadł na krześle i uśmiechnął się smutno.
- Jesteś blady
jak ściana – Rzekł, poprawiając kołdrę – Jak się czujesz?
- Źle – Odparł
Bill po dłuższej chwili milczenia. Jego głos był słaby. Narkoza jeszcze nie
straciła działania.
- Mam nadzieję,
że już nie będziesz się męczył – Powiedział Lambert – Pielęgniarka pozwoliła
nam się zobaczyć na kilka minut, więc muszę iść… Trzymaj się Bill. Odezwij się,
gdy poczujesz się lepiej.
Czarnowłosy
kiwnął głową i uniósł dłoń. Wtulił się w poduszkę i dotknął krawędzi bandażu
opuszkami palców. Czuł szczypanie pod powiekami skrytymi za białym materiałem.
Nie mógł doczekać się chwili, w której zdejmie opatrunek. Miał dość; brakowało
mu nadziei.
***
Adam siedział
przy stole wraz z całą rodziną. Nie był w nastroju do jakichkolwiek rozmów.
Spojrzał na Neila oraz jego dziewczynę. Uśmiechali się do siebie i żartowali.
Westchnął do siebie; przez chwilę pomyślał jakby to było, gdyby któregoś dnia
mógł przedstawić swoim rodzicom Billa. Szybko odsunął tę myśl; wiedział, że
jest nierealna.
Neil oraz Kate
wstali, spoglądając na dziadków. Uśmiechnęli się i wzięli za ręce
- Pobieramy się
za miesiąc.
Zapadła cisza;
po chwili wszyscy wstali i zaczęli gratulować młodym, biorąc ich w ramiona.
Choć zaręczyli się już ponad rok temu, odkładali decyzję o weselu. Adam
zacisnął wargi i wstał od stołu. Poklepał brata po ramieniu
- Cieszę się.
Wymienili
spojrzenia – Co się dzieje? – Spytał młodszy z braci. Znał bruneta jak nikt
inny; od razu wyczuł, że coś nie gra.
Adam spuścił
wzrok i pokiwał głową – Nie ma o czym mówić. To nie rozmowa na teraz.
- Chodzi o
jakiegoś faceta? – Spytał Neil, kładąc rękę na ramieniu Adama.
Czarnowłosy
uśmiechnął się smutno i kiwnął głową. Opuścił pokój, by mógł zostać sam na sam
ze swoimi myślami.
Marona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz