Ajj, nie lubię się tłumaczyć! Dlatego nie będę, ale brak wolnego czasu bardzo mi doskwiera. Przepraszam!
Cienka linia
Wizyta Krisa
była z pewnością tym, czego Adamowi w ostatnim czasie brakowało. Mężczyźni
sączyli drinki w jednym z mniejszych pubów.
- Nasze
drogi ostatnio się rozeszły – Zauważył muzyk, odstawiając szklankę mojito.
- Za
skomplikowane to wszystko… - Odparł półgłosem Adam, wpatrując się w
przypadkowych przechodniów, którzy rzucali mu krótkie spojrzenia.
- Masz na
myśli coś szczególnego?
Westchnął,
siląc się na uśmiech – Nie warto było dorastać. Chciałem tylko robić to, co
kocham i spotkać miłość swojego życia.
- Przecież
masz to wszystko – Allen pochylił się nad stołem.
- To i
jeszcze więcej. Kłótnie, wojny, problemy, czego ja nie mam… - Rzekł,
przeczesując kruczoczarne włosy.
- Ty
narzekasz? – Kris uniósł brew i wziął łyk chłodnego napoju, spoglądając za
szybę – To absolutnie nie w twoim stylu.
- Zmieniamy
się i nie można od tego uciec – Uciął krótko i zerknął na zegarek – Będę się
powoli zbierać. Potrzebuję odpoczynku.
Kris położył
dłoń na ramieniu bruneta – Pamiętaj. Choć już nie żyjemy jak w niedalekiej
przeszłości, nadal masz we mnie przyjaciela.
- Wiem.
Dziękuję ci – Odparł, unosząc kąciki ust.
Droga do
domu była długa. Choć taksówki mijały go średnio co pięć minut, nie miał nawet
zamiaru podnosić ręki. Wciskał zmarznięte dłonie w ciasne kieszenie skórzanych
spodni i szedł przed siebie, krok po kroku. Czuł, że zbliża się kryzysowy
moment. Zwolnił i zachłysnął się mroźnym powietrzem.
W którym momencie straciłem kontrolę?
Telefon
milczał. Ta cisza przytłaczała go jeszcze bardziej. Wiedział jednak, że musi
wziąć się w garść. Nie zamierzał od progu obrzucić Billa pełnym smutku
spojrzeniem i po raz kolejny oczekiwać gradobicia pytań.
Dociekliwość? Absolutnie nie. On tak
nie robi.
Kolejny
głębszy oddech. Przyspieszył kroku, gdyż jesienne buty przestały dawać radę
zaspom, w które wpadał co kilka chwil. Droga na skróty zawsze miała swoje wady.
Włożył klucz
do drzwi, po czym pchnął je i przekroczył próg mieszkania. Zrzucił kurtkę z
masywnych ramion i powoli ruszył w stronę salonu. Zgaszone światło zwiodło go z
tej drogi; zawrócił do kuchni.
Bill trzymał
w dłoniach szklankę gorącego napoju. Para unosiła się nad ciemną cieczą, a para
brązowych oczu wpatrywała się beznamiętnie w nieokreślony punkt za oknem.
- Wróciłem –
Rzekł cicho Adam, próbując zainicjować rozmowę.
- Cześć.
Odpowiedź
była tak szorstka, że brunet poczuł nieprzyjemne skurcze w okolicy klatki
piersiowej.
- Coś się
stało? – Spytał, podchodząc bliżej. Pochylił się, składając na bladym policzku
drobny pocałunek.
- Nie. Po
prostu chcę zostać sam.
To znajome uczucie, gdy mówię
„dobranoc”, kończąc dzień. Kiedy szepcę „do zobaczenia” wiedząc, że zobaczymy
się po twoim powrocie. Tak samo i teraz, mówię ci „cześć”, ale na powitanie, a
ty znikasz, choć jesteś obok. Jak możesz?
Nie odważył
się spytać. Kiwnął głową i odwrócił wzrok.
- Pójdę do
sypialni – Mruknął pod nosem i powolnym krokiem zwrócił się w stronę
pomieszczenia z dużym łóżkiem. Czy
takiego życia chciałem? Czy to sprawia, że jestem szczęśliwy? Opadł
bezwładnie na miękką kołdrę, wsłuchując się w szum przejeżdżających za oknem
samochodów. Spodziewał się, że sen nadejdzie prędko.
***
Zapukał
dwukrotnie w drewniane drzwi. Po chwili nacisnął elektryczny dzwonek, nie
spodziewając się, że ktokolwiek zareaguje na niemal bezdźwięczne
zasygnalizowanie pojawienia się nowego gościa.
- Kto tam?
- A musisz
pytać?
- Racja –
Mruknął Tommy, otwierając drzwi należące do domu Krisa – Wchodź, załapiesz się
na obiad.
Gdy Adam
przekroczył próg mieszkania, od razu uderzył w niego słodki zapach. Brunet
podążył w kierunku kuchni, uśmiechając się do przyjaciela.
-
Przyniosłem whisky. Chętni? – Spytał, oglądając się na Tommy’ego. Blondyn
porozumiewawczo uniósł brew i podszedł do szafki, sięgając po trzy szklanki
oznaczone logiem Ballantine’s. Przy okazji wyjął napoczętą paczkę nasion
słonecznika i rzucił ją na stół.
- Jak za
starych, dobrych…
- Nie takich
starych – Przerwał Kris, zrzucając z patelni apetycznie wyglądające naleśniki –
Smacznego, chłopcy.
- Piękni i
młodzi – Dodał Adam, sięgając po widelec.
- Czy tacy
młodzi…
- I piękni…
- Dajcie już
spokój – Roześmiał się brunet.
- Macie
jakieś plany na dziś? – Zagadnął Kris – Może wyskoczymy gdzieś wieczorem?
- Odpada –
Mruknął Adam, biorąc łyk zimnej wody – Za godzinę mam wywiad, skończę późnym
popołudniem. Muszę wrócić do swojego faceta.
- Zaczyna
się. Romantyczne wieczorki przy kominku i te sprawy – Westchnął ze znudzeniem
Tommy. Kris zmierzwił jego blond czuprynę.
- Daj
spokój, to nawet urocze.
- Szczerze
mówiąc… - Zaczął Adam, skupiając na sobie uwagę – Czasami chciałbym, by tak
właśnie wyglądało moje życie.
- Więc co za
problem? Jesteście szczęśliwi, zakochani, czegoś jeszcze brakuje? – Uśmiechnął
się Allen.
- Wierz mi.
Sam chciałbym znać odpowiedź.
***
Urocza
blondynka poprawiła swoją atłasową spódnicę i ustawiła dyktafon na stoliku w
równej odległości od kolan swoich i Adama.
- Obiecuję,
że nie zajmę wiele czasu – Zaczęła z uśmiechem.
- Proszę
bardzo. O czym będziemy rozmawiać?
- Nie
ukrywam, że interesuje mnie twoje życie prywatne.
Pieprzone tabloidy.
- Hm? –
Mruknął, starając się nie okazywać swojego niezadowolenia.
- Zacznijmy
od standardowego pytania… - Rzekła bez mniejszego skrępowania – Jesteś singlem
czy spotykasz się z kimś?
Poczuł
nieprzyjemny ucisk w gardle. Nienawidził tego kłamstwa, które musiał wypowiadać
za każdym razem.
- Nie chodzę
na randki. Jestem sam.
***
Sam już nie
wiedział jakie emocje nim targają. Przekroczył próg domu, rzucając torbę na
podłogę między przedpokojem a salonem. Bill leżał w fotelu, oglądając jeden z
nudniejszych seriali telewizyjnych.
- Mnie to
już męczy. Nie chcę tak dłużej.
Odwrócił
głowę i zmrużył oczy – Teraz tak się witamy?
- Przestań –
Odparł chłodno Adam – Nikt nie może się o nas dowiedzieć. Żyjemy w ukryciu, jak
para kryminalistów.
- Jasna
cholera, przecież już o tym…
- Nie
przerywaj mi – Uciął – Nie mogę nawet się z tobą pokazać. A jeśli już to tylko
przemycając cię do nocnych klubów. Męczy mnie to. Chcę być w poważnym,
dojrzałym związku. Czego ty się boisz?
- Nie będę
więcej do tego wracał – Rzekł, odwracając wzrok w kierunku telewizora.
- No
oczywiście, najlepszy sposób na rozwiązanie problemów! Jeszcze tylko dorzuć,
żebym wrócił do Tommy’ego, bo przecież on by się mnie nie wstydził!
- Żałosny
jesteś.
Adam
podszedł do telewizora i wyłączył go – Czy ty kiedykolwiek liczyłeś się z moimi
uczuciami?
- Śmiesz w
to wątpić?- Brunet podciągnął się do pozycji siedzącej.
- Kim ja dla
ciebie jestem, co? – Spytał, po czym zapadła długa cisza – Nie potrzebuję w
życiu niczego. Potrzebuję tylko ciebie. A ty uciekasz przede mną w każdej
możliwej chwili…
- Co ty
pieprzysz – Bill wstał – Odwiedzam cię, przylatuję, dopiero wróciliśmy z
wakacji.
- Ty nic nie
rozumiesz – Adam cofnął się na krok – Mam przeczucie, że pewnego dnia znikniesz
jak ulotny sen.
- Adam, ja
nigdy… Czekaj! – Zawołał, gdy wokalista ruszył w kierunku sypialni – Adam! –
Chłopak dogonił starszego od siebie mężczyznę i złapał go za rękę – Kocham
ciebie i nawet jeśli nie potrafię tego okazać w sposób jaki tego oczekujesz,
nie odrzucaj mnie… - Brązowe oczy wyrażały pewien rodzaj smutku i niepokoju –
Postawiłem wszystko na jedną kartę. Dlatego bądź przy mnie. Zawsze.
Nie potrafił
oprzeć się brązowemu spojrzeniu. Ucałował miękkie wargi i zmrużył powieki.
- Doceń to,
co nas spotkało. Jeśli nie możemy mieć wszystkiego, cieszmy się tym, co mamy.
Jak przyjemnie jest przeczytać Barierę 20 minut przed sprawdzianem z matematyki i się odstresować.;D
OdpowiedzUsuńOj tam, nie musisz chyba się tłumaczyć, myślę, że wszyscy rozumieją, ze każdy ma jakieś obowiązki poza pisaniem.
A jeszcze odnośnie odcinka, niby wszystko powinno być dobrze miedzy Billem a Adamem, a ewidentnie widać, że się nie układa. Nie jest bardzo źle, to chyba tylko taki chwilowy kryzys, ale i tak trochę smutno, bo tak walczyli, żeby być ze sobą, tyle razem przeszli, a teraz tak uparcie się mijają. Dobrze by było, gdyby niedługo między nimi wszystko wróciło do normy.
Czekam niecierpliwie na rozdział 59. ^^
PS Skasujcie ten kod przy dodawaniu komentarza, proooszę!
Odcinek mi się spodobał, choć szkoda mi ich. Coś jest między nimi nie tak, ale chyba sami do końca nie wiedzą, co.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
"- Jak za starych, dobrych…
OdpowiedzUsuń- Nie takich starych – Przerwał Kris, zrzucając z patelni apetycznie wyglądające naleśniki – Smacznego, chłopcy.
- Piękni i młodzi – Dodał Adam, sięgając po widelec.
- Czy tacy młodzi…
- I piękni…" hahaha! To mnie rozwaliło xD
Końcówka słodka <3 Szkoda mi ich, ale cóż - życie potrafi być okrutne i podłe :(
Bardzo fajne :D wciągnęłam się w to, dopiero 2 dni temu odkryłam tego bloga i wszystko przeczytałam w niecałe dwa dni :P
OdpowiedzUsuńodcinek bardzo fajne z resztą jak wszystkie :D
nie mogę się doczekać następnego:D z niecierpliwością czekam :D