sobota, 6 października 2012

57. Hey, ich bin Bill Kaulitz!

Kto kojarzy, dla tego punkt! :) http://www.youtube.com/watch?v=h5-rIyM27Us

57. Hey, ich bin Bill Kaulitz!

Nie podobała mu się sytuacja, w jakiej się znalazł. Był wściekły, że Adam zostawił go w domu samego w roli niańki dla zalanego kumpla, podczas gdy sam pojechał odgrywać bohatera gdzie indziej. W tamtej chwili obce mu było współczucie dla pobitego w klubie Neila i jego żony. Był zmęczony, wściekły i obolały. Marzył o solidnej dawca snu.

Przyniósł z kuchni butelkę wody i postawił ją razem z proszkami przeciwbólowymi obok śpiącego Tommiego, sam zaś usiadł obok i obserwował jego sen. Zazdrościł mu tego spokoju i kompletnego braku odpowiedzialności.

Powieki ciążyły mu coraz bardziej. W końcu przestał się bronić.

*

- Bill. Bill.

Przywitało go zimno, ciemność i potworny ból pleców. Zaśnięcie na siedząco nie było najlepszym pomysłem.

- Idź do łóżka. Ja go popilnuję.
- Co z Neilem?
- Nic mu nie będzie.
- To dobrze.

Podniósł się przy akompaniamencie strzelających kości. Chwiejnym krokiem ruszył w stronę schodów.

- Scheisse! – warknął, gdy uderzył nogą w jeden ze stopni. Przystanął pod wpływem bólu.
- Wszystko ok? Pomóc ci?
- Nie, jest ok.

Pokuśtykał prosto do sypialni.

*

Pomieszczenie zdążyła już wypełnić para wodna, niosąc za sobą zapach kojącego zmysły owocowego płynu do kąpieli. Gorąca woda rozluźniała mięśnie i uspokajała ich oboje. Bill przytknął do ust kieliszek szampana, przymykając przy tym powieki.

- Lepiej? – spytał Adam. Młodszy brunet otworzył oczy w odpowiedniej chwili, by ujrzeć język wolno przesuwający się po pełnych różowych wargach.
- O wiele… - mruknął rozkosznie.
- To dobrze…

Cieszyli się swoją obecnością w to spokojne popołudnie. Z naciskiem na „spokojne” po upiornej nocy i ranku.

- Ten klub, o którym mówiłeś…
- Sprawdzony. Impreza zamknięta, żadnych reporterów. Dla większej pewności wejdziemy osobno.
- Świetnie.

Wziął kolejny łyk, delektując się gorzkim smakiem alkoholu. Odłożył kieliszek.

- Nie mieszczę się w tej wannie! – prychnął, gdy próbował ułożyć się z powrotem.
- Wiesz, przez większość czasu mieszkam tutaj sam, więc nigdy nie potrzebna mi była duża wanna. Trzeba oszczędzać wodę. Oj, przestań się krzywić! Po prostu przysuń się bliżej.
- Nie, kochanie. Potrzebuję trochę przestrzeni – odparł, odrzucając włosy do tyłu.
- Rzadko mówisz do mnie „kochanie” – na twarzy Adama malowało się zainteresowanie. Bill zaś poczuł się nieswojo.
- Przepraszam, ja po prostu nie przywykłem… I nie wiedziałem, czy mogę się tak do ciebie zwracać, czy to nie brzmi jakoś nieodpowiednio – próbował się usprawiedliwić, lecz szło mu to dość nieporadnie. Mówił prawdę, ale nie potrafił odpowiednio złożyć zdań.
- Czemu nieodpowiednio? A zresztą, nieważne. Wolę jak ci się to czasem wymsknie niż jakbyś tego nadużywał – spojrzenie Kaulitza ukazywało niezrozumienie. Finalista Idola kontynuował. – Słowa powtarzane wiele razy tracą swój urok. Poza tym twoje zakłopotanie jest urocze.
- Pff, „urocze”! – warknął w odpowiedzi na cmoknięcie mężczyzny. – Chyba czas na nas. Bąbelki się kończą – zauważył.
- Mówisz jakby ci to przeszkadzało.

Błękitne ślepia błysnęły w gotowości do ataku. Oddech przyspieszył, gdy potężniejszy brunet zbliżył się do niego. Górował nad nim i jego nagim ciałem. Bill nie był w stanie zrobić żadnego ruchu. Silne ręce po obu jego stronach. Mięsiste usta znaczące ścieżkę od ust w dół żuchwy i niżej. Nie powstrzymał westchnienia, które wyrwało się z jego gardła, kiedy pierwsze pocałunki spoczęły na jego szyi.

- Adam, nie… - zdołał wydusić z siebie w ostatniej chwili.
- Dlaczego?
- Potrzebuję przerwy po wczorajszym.

Ich spojrzenia spotkały się. Niebieskie tęczówki lustrowały blade ciało, zatrzymując się przy kilku siniakach i zadrapaniach.

Adam uśmiechnął się zadziornie.

- Teraz ci daruję, ale następnym razem nie będzie tak łatwo.

Delikatnie ucałował policzek swojego partnera.

*

Wbrew obawom Billa wszystko szło idealnie. Nie było żadnych problemów z wejściem do klubu, a w środku obaj mogli czuć się zupełnie bezpiecznie.

Na imprezie pojawiło się co najmniej kilku znajomych Adama, których jego chłopak kompletnie nie kojarzył. Może spotkał ich gdzieś wcześniej, może nie. Z przewijających się twarzy brunet poznawał jedynie Cheeksa.

- Jak się bawicie? – zagadnął mężczyzna będący po więcej niż jednym drinku.
- Jest ok, ale dopiero przyszliśmy – odparł Lambert.

Rozmawiali tak chwilę, podczas gdy Kaulitz stał nieco z boku i obserwował otoczenie, popijając kolorowy napój.

- Chodź, zatańczymy.

Nie musiał mu tego dwa razy powtarzać. Młodszy brunet w podskokach ruszył za piosenkarzem, by już za moment całkowicie dać się ponieść muzyce płynącej z licznych głośników. Tańczyli, przytulali się, całowali. Kilka razy Adam się zapomniał i uniósł w górę lżejszego od siebie chłopaka, któremu średnio się to podobało.

Za którymś kolejnym razem Kaulitz opuścił parkiet i wrócił do baru.

- Przecież cię przeprosiłem…
- Spadaj.
- Ej, co z wami – Brad pojawił się znikąd nieco rozluźniając atmosferę.
- Bill nie lubi, gdy go podnoszę – zaśmiał się Adam. Bill prychnął.
- Nie jestem lalką!
- Ogarnij się! Ciesz się, że masz silnego faceta! – Bell klepnął go po ramieniu. – Żadnych kłótni, bawimy się!
- Cheeks, a gdzie twoja zdobycz? Miałeś nam ją przedstawić.
- Gdzieś szaleje jak zawsze. O, tam jest! – wskazał na mężczyznę wijącego się przy jednej z rur do tańca.
- Tańczyłeś na takiej kiedyś? – brunet zapytał swojego chłopaka. Kaulitz zrobił wielkie oczy.
- Ja?!
- Ciebie pytam.
- Za kogo ty mnie uważasz?!
- Ej, ja próbowałem!
- I jak wrażenia?
- Jestem za ciężki – zaśmiał się, drapiąc się po głowie. – Za to ty mógłbyś spróbować. To byłoby seksowne…
- Nie.
- Zrób to dla mnie…
- Bierz łapy!
- Adam, pozwól na moment.

Mężczyźni rozmawiali chwilę na osobności, co i raz śmiejąc się i spoglądając na Kaulitza, któremu wcale się to nie podobało. Gdy Adam wrócił, Brad gdzieś zniknął.

- Cheeks przyniesie nam drinki.
- O czym tak rozmawialiście?
- O tobie, ale wszystkiego dowiesz się później.

Wreszcie pojawił się Bell z dwoma szklankami w dłoniach.

- Dosypaliście mi tu czegoś? – spytał niepewnie brunet, otrzymawszy jeden z drinków.
- Co ty wygadujesz, skarbie…
- Te drinki to specjalność klubu. Spróbuj, są zajebiste!
- Nie ufam wam. Niech Adam też wypije.
- Jak sobie życzysz.

Zatopił usta w trunku. Musiał przyznać, że był rzeczywiście dobry.

Stracił rachubę, ile szklanek tego wieczoru przewinęło mu się przez ręce. Ostatnie co pamiętał to zimny metal w jego dłoniach.

*

Obudziło go głośne „Cholera!”. Nie ukrywał, że nie była to miła pobudka. Czuł, że jego głowa zaraz eksploduje. „Nigdy więcej nie piję…”

- Bill, musisz to zobaczyć - dobiegł do niego zaniepokojony głos Adama. Niechętnie zwlekł się z łóżka i doczłapał do salonu, by zobaczyć czarnowłosego mężczyznę trzymającego w garści kamerę.
- No i? - zapytał.
- Mamy problem.
- Jaki znowu problem - warknął z niezadowoleniem. Położył dłoń na pulsujących skroniach.
- Wiesz, może lepiej pokażę ci to na większym ekranie - rzekł Adam, siadając na kanapie i otwierając laptopa.
- Powiedz po prostu o co chodzi.
- Musisz to zobaczyć.

Chłopak położył się obok swojego partnera. Przymknął oczy i czekał aż plik ściągnie się z pamięci kamery i zapisze na komputerze. Nareszcie.

- Nie załam się tylko...

Dwudziestolatek powoli spojrzał na ekran, by za chwilę jego oczy przybrały wygląd dwóch spodków. Na filmie zobaczył siebie na łóżku wraz ze swoim partnerem. Obaj byli kompletnie pijani. Film musiał powstać wczorajszej nocy.

- Hey, ich bin Bill Kaulitz - padło z ust młodszego z "aktorów", który za chwilę parsknął śmiechem i odwrócił się plecami do obiektywu.
- A z tej strony Adaaam Lambeert! - już obydwoje tarzali się ze śmiechu. - A dzisiaj nagramy razem glamporno!

Na dźwięk tego słowa brunetowi zrobiło się słabo. On z Adamem na nagraniu?! To nie mogło się dziać, to nieprawda...

Bill czuł, że wszystko podchodzi mu do gardła, widząc jak na kolejnych sekundach nagrania całuje się z Adamem i ściąga kolejne warstwy garderoby. Więc to prawda, naprawdę to zrobili. Kompletnie załamany schował twarz w dłoniach. Co jeszcze zrobili po pijaku? Miał tylko nadzieję, że nigdzie nie rozpowszechnili tego nagrania. Ale skoro Adam dopiero co zgrał je z kamery, oznacza to, że nic takiego nie miało miejsca. Odetchnął z ulgą.

Po chwili coś do niego doszło. Szybko położył dłoń na touchpadzie i przewinął filmik. Poczuł się jakby ktoś zdjął z niego kilkutonowy ciężar. Na szczęście dla niego "glamporno" skończyło się na etapie pieszczot ustami i językiem oraz rozebrania do bielizny. Na więcej parze kochanków paradoksalnie nie pozwolił alkohol. Ten sam, który zaciągnął ich do łóżka, uśpił ich przed najważniejszym momentem. Dwudziestolatek runął plecami na łóżko, ponownie zakrywając twarz w dłoniach.

- Dobrze, że nikt tego nie widział - szepnął.
- Czemu? Całkiem nieźle wypadliśmy.

Kaulitz z kwaśną miną spojrzał na swojego towarzysza, który właśnie obdarzał go jednym ze swoich słodkich uśmiechów. Znów zasłonił twarz.

- Masz to skasować. Nie chcę tego więcej widzieć.
- Daj spokój, jest dobre.
- Nie, Adam! Po prostu nie!
- Dobra, niech ci będzie. Ale marudzisz.

Bill odwrócił się na bok i westchnął głęboko. Co by było jeśli ktokolwiek dowiedziałby się o tym filmie? Obaj byliby skończeni. A przynajmniej on.

Z zamyślenia wyrwał go dźwięk puszczanego filmiku i zamka błyskawicznego. W mig doszedł do siebie.

- Adam, co ty do cholery robisz?!
- No co? To dobry filmik.
- Wyłącz to do jasnej cholery!
- Pf, niech ci będzie. Zachowujesz się jakbyś nie wiedział, co się robi z dobrym pornosem.
- Zboczeniec.
- Cnotka.
Drache

8 komentarzy:

  1. Dziękuję za przypomnienie mi o tej reklamie. <3 Bill w niej tak seksownie wygląda. *o* Jeszcze ten głos, mrr.
    Dobra, teraz coś na temat odcinka.
    Było przebosko. <3 Szkoda, że Bill nie tańczył na rurze, to mogłoby być niezłe. ;)
    "Ich bin Bill Kaulitz." ♥♥♥
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, szkoda, że Billy jednak nie zatańczył na rurce, ale cóż poradzić? ;) Gdyby się jednak zdecydował, to pokazałby Cheeksowi, kto jest najlepszy! W ogóle zachowuje się jak rozkapryszony kociak; tak źle, tak niedobrze. Powinien się cieszyć, że Adam go podnosi, a nie jeszcze stroić fochy, schowałby pazurki, a nie. ;D I niech Adam nie kasuje tego filmiku, nie wolno!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnie teksty mnie rozwaliły xD
    Tak, szkoda, że Bill nie zatańczył xD
    Bill jest młodszy, powinien szaleć, a tym czasem jest sztywniejszy :(
    Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiam się, czy nadejdzie taki moment, w którym Bill przestanie się przejmować tym, co myślą inni i będzie w końcu sobą. Brakuje mu luzu, wszystko nadmiernie analizuje. Taniec na rurze byłby idealnym pierwszym krokiem do "wolności". On musi się nauczyć korzystać z życia i cieszyć się nim. A takie wariactwa są wliczone w cenę. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak zastanawiałam się, czy powinnam coś napisać ws. tego tańca, ale widzę po komentarzach, że powinnam dać choćby jakąś wskazówkę. ;p

    "Stracił rachubę, ile szklanek tego wieczoru przewinęło mu się przez ręce. Ostatnie co pamiętał to zimny metal w jego dłoniach."

    Także tak. ;p
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  6. -Zboczeniec
    -Cnotka

    GLAMPORNO <333

    Esssssuu :DD
    Muahaha <33
    Kochanie, nooo jestes niesamowita, hahaha tak mi poprawiłaś humor,ze aż oplułam monitor mlekiem czekoladowym biedronki XD

    Życzę weny ;-**
    Genialnie jak zawsze ;D


    ~GlamMonster

    OdpowiedzUsuń
  7. Co z nową notką? >.<

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziewczęta, jak tam idą prace nad kolejnym rozdziałem? ^^

    OdpowiedzUsuń