sobota, 25 sierpnia 2012

51. Spięcie

Hej, przybywam z kolejnym odcinkiem, ale najpierw ogłoszenie. :) Założyłam ogólnego fanpage'a swojej "twórczości" (opowiadania i inne prace). Jeśli chcielibyście być powiadamiani o kolejnych odcinkach Bariery Zmysłów i/lub Sierotki, zapraszam do lajknięcia. :)


Pozdrawiam i życzę miłej lektury kolejnego odcinka! :)


51. Spięcie

- Tom, zanieś to na stół.
- Dlaczego znowu ja?
- Bo tu stoisz.
- Sam to zanieś.
- Jestem zajęty.
- Ja też.
- Tom, do jasnej cholery, zanieś to na stół!

Im bliżej godziny zero, tym bardziej można było odczuć panującą wokół nerwową atmosferę. Bliźniacy już od jakiegoś czasu skakali sobie do oczu, tym samym nieustannie odrywając Adama i Sashę od przedimprezowych przygotowań.

- Tom, do mnie! – tancerka podniosła głos, zwracając na siebie uwagę walczących braci.
- Już idę, kochanie. Z tobą policzę się później… - zagroził na koniec i zniknął za drzwiami. Bill westchnął i wrócił do rozkładania papierowych kubeczków na ladzie. U jego boku pojawił się starszy brunet.
- Moglibyście przestać się kłócić. Straszycie nas – zakomunikował, położywszy dłoń na ramieniu wokalisty.
- Straszymy? – zdziwił się. Lambert kiwnął głową.
- Krzyczycie po niemiecku. Wiesz jakie to stresujące dla kogoś, kto nie rozumie z tego ani słowa?
- To się naucz – burknął tylko.
- Ale on brzmi, jakby się chciało kogoś zabić!

Brązowe tęczówki zwróciły się ku niebieskim. To był zły ruch.

- Daję ci pięść sekund na ucieczkę w bezpieczne miejsce…

Finalista Idola uśmiechnął się chytrze.

- Ale tak jest! – bronił się. – A podczas seksu to w ogóle brzmi jak kiepskiej klasy por… Ała!
- Wynoś się stąd!!!

Ścierka poszła w ruch.

*

Ich ciała bujały się w rytm muzyki, ocierając o siebie zalotnie. Pożądliwe spojrzenia. Temperatura rosła.

- It’s getting hot in here, so take off all your clothes… - Adam mruczał przy refrenie. Towarzyszyło temu gwałtowne podciągnięcie koszulki młodszego bruneta.
- Ej… - brzmiały protesty. Chude palce próbowały ściągnąć materiał na właściwe miejsce, jednak ich opór zdawał się słabnąć z każdą kolejną próbą.
- Opór jest bezcelowy…

Powiódł dłonią po jasnej skórze, zatrzymując palce na rozgrzanych plecach. Uśmiechnęli się do siebie.

- Adam!

Monte machał do nich z kanapy. Obaj spojrzeli po sobie z lekkim zawiedzeniem.

- Chodź, wołają nas – stwierdził wesoło i ruszył w stronę kanapy.
- Ciebie, nie nas – sprostował Bill, lecz nie mógł już nic poradzić. Jego partner chwycił go za nadgarstek i zaciągnął na miejsce. Sam usiadł na poduszce, a młodszego chłopaka zaprowadził prosto na swoje kolana. Pewnie gdyby nie alkohol, Kaulitz zachowałby się z większą klasą i kulturalnie usiadł tuż obok swojego partnera. Nic z tego, usiadł na nim okrakiem.
- Źle się dobraliście – gitarzysta pokręcił głową, patrząc na rozbawione towarzystwo.
- Dlaczego źle? Ja uważam, że jest idealnie… - gwałtownie złapał chłopaka za pośladki. Ten tylko prychnął w udawanym oburzeniu.
- Kilka drinków i prawie przelecieliście się na środku pokoju – pouczył ich mężczyzna, biorąc kolejny łyk piwa. Adam wystawił język.
- Jestem na imprezie w swoim własnym domu, mam prawo do odrobiny luzu. Dobrze wiesz, że umiem się zachować kiedy trzeba.
- Taaak, wiem.
- Ja jestem trzeźwy.

Mężczyźni skupili wzrok na Billu, który uraczył ich widokiem rzędu swoich białych zębów. Roześmiali się.

- Tak, kochanie. Ty zawsze jesteś trzeźwy.
- Adam no!
- Wiecie, moglibyście znaleźć sobie pokój czy coś.

Tuż obok pojawił się nie kto inny jak Tommy. Jak gdyby nigdy nic zajął miejsce na kanapie.

- Idę po drinka – rzucił tylko Bill, po czym opuścił pomieszczenie. Prośby Adama puścił mimo uszu.

*

Wpadł do kuchni tak wściekły, że urzędujące tam towarzystwo postanowiło w mig wyparować. Został sam z papierowym kubkiem i dużą ilością różnorakich alkoholi. Niewiele myśląc przygotował sobie odpowiednią mieszankę, nieco mocniejszą niż zwykle. Zakrztusił się. „Za…dużo…wódki…”

- Czemu zniknąłeś? Dałeś niezły pokaz.
- Odpierdol się, nie mam nastroju.
- Ogarnij się – odparł Tom, podchodząc bliżej. Kiedy dostrzegł powagę sytuacji zmienił ton. – Ej, co jest?
- Jest na tej imprezie ktoś, kto mnie wkurwia. Z grubsza tyle.
- Kto?
- Tommy, basista Adama.

Krótka wymiana spojrzeń. Wszystko stało się jasne.

- Po co on tu?
- Adam uparł się, że tak musi być, bo to jego przyjaciel.
- A ty się na to zgodziłeś? Tak bez słowa?
- Chyba żartujesz – fuknął. – Ciągle się o to żremy. Co prawda to ja zaczynam, ale…
- Masz prawo być wściekły. Nie rozumiem, czemu on się tak przy tym upiera skoro widzi, że cię to wkurza – Tom wziął łyk drinka.
- Nie wiem, pewnie zależy mu na dobrych stosunkach w zespole, to jednak ważne w pracy. Niby mu ufam, ale on już dwa razy mnie zawiódł.
- Może lepiej sprawdź salon?

Brunet pokręcił głową.

- To nie ma sensu – westchnął. – Schowaj zapalniczkę.
- To chodź na dwór zapalić.
- Daj mi się napić.
- Spoko.
- Gdzie zgubiłeś Sashę?

Zanim zdołał odpowiedzieć atmosfera uległa nagłemu pogorszeniu. W kuchni pojawił się nieoczekiwany gość. Bliźniacy przywitali go gardzącym spojrzeniem, po czym odwrócili wzrok.

- Przepraszam, jeśli przeszkodziłem! – Tommy uniósł ręce w przepraszającym geście. – Przyszedłem tylko po coś do picia.
- Wszystko jest na stole albo na ldzie.
- Na „ladzie”.

Starszy z braci zaczął się niepokoić. Aura śmierci była zbyt dobrze wyczuwalna. Iskry leciały na prawo i lewo odbijając się od szafek, ścian i sufitu.

- Nie macie tu piwa? Myślałem, że Niemcy zawsze mają ze sobą butelkę…

Niewinny żart, a zarazem o kilka słów za dużo.

- Bierz co chcesz i spieprzaj – warknął wokalista.
- Miałbyś choć trochę szacunku, gówniarzu – odpowiedział mu blondyn. - Nie musisz mnie lubić, ale chociaż mnie nie obrażaj.
- Za co niby miałbym cię lubić? – prychnął. Obaj spięli mięśnie.
- Może nie pamiętasz, ale uratowałem ci kiedyś dupę! Pewnie cię to nie obchodzi…
- Ty i Monte. Tak, dzięki za to.
- Proszę bardzo! Gdybym wiedział, że spotka mnie za to taka wdzięczność…
- Prawie pieprzyłeś się z moim facetem! Mam cię za to lubić?! Przybić ci piątkę?!

Tom powoli podszedł do brata, który trząsł się ze złości. Ratliff zrobił kilka kroków wprzód. „Nie jest dobrze…” Starszy bliźniak stanął u boku bruneta.

- Nie zasługujesz na niego! Wiesz ile przez ciebie wycierpiał?!
- Wiem, ale to nie twoja sprawa!
- Tak się nie traktuje ludzi!
- Odwal się!
- Mogliśmy wtedy w klubie nie przeszkadzać tobie i Drake’owi, pasowalibyście do siebie!

Wystarczyła sekunda by wyciągnęli pięści i natarli na siebie. Tom w ostatniej chwili próbował zagrodzić bratu drogę, lecz na niewiele to się zdało. Machina ruszyła, a on był zbyt słaby, aby zablokować jej trybiki albo chociaż odseparować jedną zębatkę od drugiej. Adam w samą porę przybiegł mu z pomocą, zwabiony wcześniejszą głośną wymianą zdań.

- Do jasnej cholery, odwaliło wam zupełnie?! – wrzasnął, odciągając Tommiego na bok. Niedoszli przeciwnicy wymienili się spojrzeniami pełnymi pogardy.
- No? Powtórz mu to samo co mi! – rzucił Bill, próbując wyszarpnąć rękę z uścisku bliźniaka.
- Nie muszę, on już to wie – padła odpowiedź.

Lambert odetchnął ciężko i puścił ramię basisty.

- Z tobą pogadam później – rzekł do Tommiego. – Bill, chodź.

Bez słowa podążył za starszym brunetem. Mijając basistę, na odchodnym przeklął po niemiecku. Odpowiedzią był uniesiony w górę środkowy palec.

*

- Ile razy jeszcze będziemy to przerabiać?! – piosenkarz podniósł głos, gdy tylko zamknął za sobą drzwi sypialni. Młodszy z dwójki spoczął na łóżku. –
Musiałeś robić aferę akurat dziś? Musiałeś?!
- To nie ja ją zacząłem! – odparł z oburzeniem.
- Nie obchodzi mnie to! Mogłeś nie dać się sprowokować!
- Jak?! Słyszałeś co on mówił?!
- Myślałem, że jesteś dojrzalszy mimo wieku…
- A on jest?! W chuj dojrzały!
- Tommy taki jest, że pieprzy od rzeczy. Puszczaj jego teksty mimo uszu!
- Tak? I mam spokojnie słuchać, że jestem gówniarzem, nie szanuję innych, ciągle cię ranię i powinienem związać się z Drakiem?!

Mężczyzna przetarł twarz, po czym przeczesał palcami swoje ciemne włosy.

- Dlaczego ty mu na to pozwalasz? – kontynuował jego partner. – Rozumiem, że to twój przyjaciel, ale to chyba trochę za dużo nawet jak na przyjaciela?

Przygryzł wargę.

- Nie wiem, co się wydarzyło wtedy w klubie.

Zła odpowiedź. Bill uchylił usta w niedowierzaniu.

- Sugerujesz mi… Sugerujesz mi, że ja tego chciałem?

Zapadła niezręczna cisza. Żadne z nich do końca nie rozumiało sytuacji, w jakiej się znaleźli.

Impreza trwała. Ktoś podgłośnił muzykę, która wypełniała teraz cały dom.

Bill wbiegł do łazienki.

- Co… - rzucił zdezorientowany Adam, słysząc odgłosy szamotaniny. Pchnął drzwi i wszedł do pomieszczenia. Kaulitz stał przy umywalce. Pakował swoje rzeczy.
- Pozwól mi zabrać moje graty - powiedział spokojnie chłopak, gdy poczuł dłoń na swoim nadgarstku.
- Załatwmy to jak dorośli ludzie.
- Czyli niby jak?
- Rozmową.
- Powiedziałeś…
- Nie podnoś na mnie głosu.
- Boże, jak… - szepnął, opierając się o ścianę. Skrył twarz w dłoniach. – Jak w ogóle mogłeś tak pomyśleć… Że ja z nim wtedy…
- Nie wiem, nie byliśmy wtedy razem, więc to nie była moja sprawa.
- Drake prawie mnie tam zabił!!!
- Może mu czymś podpadłeś, nie wiem. Nie wracajmy już do tego.
- Właśnie wrócimy do tego! – postawił się chłopak. – Tamtej nocy Drake chciał się ze mną pieprzyć. Dostał kosza, ale i tak próbował mnie zerżnąć. Broniłem się i dostałem, uratowali mnie Tommy i Monte. Zadowolony?
- Mam ci wierzyć?
- A ja tobie? To ty prawie przeleciałeś kumpla z zespołu!
- Mam dosyć związków z ludźmi, którzy bez końca wypominają mi moje błędy!
- A ja mam dosyć bycia zdradzanym! To boli, wiesz?!

Lambert spojrzał na niego pytająco. Najwyraźniej nie spodziewał się takiego wyznania.

- Moje byłe zdradzały mnie. To cholernie boli – padło krótkie wyjaśnienie.
- Nie wiedziałem, przykro mi…
- Nieważne.

Zawieszenie broni. Ta kłótnia nie prowadzi do niczego dobrego.

Adam podszedł bliżej i przytulił do siebie szczupłe ciało. Pogładził palcem jasny policzek. Blizna nieśmiało wyłaniała się spod warstwy pudru.

- Zostaw ją… - szepnął Bill, odsuwając twarz. Brunet jedynie się uśmiechnął. Zawadził ustami o zaróżowioną skórę.
- Kocham ją. Tak samo jak całego ciebie.
- Jest okr… - nie było mu dane dokończyć. Para gorących warg stanowiła przeszkodę nie do sforsowania.
- Czy moje blizny kiedykolwiek ci przeszkadzały? – padło ciche pytanie. Przeczący gest. – Widzisz?

Zatracali się w swoim dotyku, w swojej bliskości. Powoli do gry dołączały kolejne partie ciała.

- Odłóżmy kłótnię na później. Czuję palącą potrzebę.
- Ja też.

Rozejrzeli się wokół. Utkwili wzrok w jednym z elementów łazienki. Kiwnęli głowami porozumiewawczo, po czym podeszli do wybranego przez siebie obiektu.

- Będę musiał potem suszyć włosy…
- Po łóżku i tak musiałbyś wziąć prysznic. Co za różnica?
- Prawda.
- Może nie zauważą, że nie ma nas pięć minut.
- Pięć minut?!
- No dobra, może trochę więcej.
- Z pół godziny…
- Nie kłóć się znowu.

Lambert odkręcił kurek i zaczął wpuszczać wodę do wanny.

- Jedyna rzecz, jaką lubię w kłótniach – rzekł wesoło. U jego stóp wylądował czarny t-shirt.
- Seks po? – odparł Bill, unosząc w górę jedną brew. Oparł dłonie o chłodny brzeg.
- Myślałem o „godzeniu się”, ale to też pasuje…

Śmiało złączyli ze sobą usta.

*

- Bill, słuchaj, możemy pogadać? – usłyszał, gdy zszedł na parter. Obejrzał się na Adama, który z uśmiechem kiwnął głową.
- Tak, jasne.

Wrócił na piętro i wszedł do pokaźnej garderoby. Tommy zamknął drzwi.

- No?
- Trochę wytrzeźwiałem i chciałem z tobą na spokojnie pogadać, no i przeprosić za te wcześniejsze teksty.
- Myślę, że też powinienem przeprosić. To było głupie.
- Wiem, że to beznadziejna sytuacja, ale dobrze by było się chociaż tolerować. Obiecuję, że już nigdy nie wejdę między was. Źle zrobiłem, ale…
- Przestań – przerwał mu. – Po prostu więcej tego nie rób, to wszystko.
- Obiecuję. Masz moje słowo.
- A jakaś gwarancja?

Mężczyzna spojrzał mu prosto w oczy.

- Adam wiele dla mnie znaczy i zależy mi na jego szczęściu, to chyba dobra gwarancja? – rzekł poważnym tonem. Kaulitz potaknął. – Przyniosłem coś do picia, do przełamania lodów. Weź jedno i siądźmy gdzieś pogadać.

Długo rozmawiali, popijając piwo i śmiejąc się z opowiadanych sobie anegdot oraz dowcipów. Jak się okazało obaj mieli ich sporo w zapasie.

*

Nad ranem powitało go miękkie łóżko oraz ciepło drugiego ciała. Znajomy zapach koił jego zmysły i zachęcał do spędzenia kolejnych minut w łóżku. Nie wiedział, jakim cudem znalazł się w sypialni, skoro ostatnie co pamiętał to rozmowa z Tommym w garderobie, ale nie chciał zaprzątać sobie tym głowy. Ucałował opalony policzek, czemu towarzyszyło mruknięcie niezadowolenia.

- Jeszcze pięć minut… - Adam przewrócił się na drugi bok. Bill tylko pokręcił głową.
- Kac? – spytał cicho, przytulając się do jego pleców.
- Malutki… Wyspałeś się?
- Mógłbym przespać całe życie… - ziewnął.
- Wczoraj wcześnie zasnąłeś. Musiałem cię tutaj przynieść z garderoby.
- Nie musiałeś.
- Miałem zostawić cię śpiącego na podłodze jak ostatni pijak? Za kogo ty mnie masz?
- Za amerykańskiego zboczeńca.
- E? Skąd ci się to teraz wzię…
- Nie mam spodni.

Brunet spojrzał na niego zaspanym wzrokiem i roześmiał się ciepło.

- Przepraszam, następnym razem zostawię cię na noc w tych ciasnych jeansach, wtedy zobaczymy, jak będzie ci się spało.
- Nie w takich ciuchach się zasypiało…
- To bardzo niezdrowe, wiesz?
- Gdy jesteś tak zmęczony, że padasz na łóżko bez życia, masz wszystko gdzieś, uwierz mi.
- Wierzę.
- Nie zdjąłeś mi naszyjnika – zauważył nagle chłopak, który chwycił palcami złotą ozdobę. Ostrożnie ją rozchylił i zajrzał do środka. Dwa zdjęcia, dwie najważniejsze osoby w jego życiu.

Mężczyzna ponownie spojrzał na jasną twarz, na której w tamtej chwili malowało się szczęście. Przyciągnął do siebie delikatniejsze ciało.

- Wcześniej nie zdejmowałeś go do spania, więc uznałem, że widocznie tak jest dobrze – pogłaskał długie ciemne kosmyki. Dwudziestolatek uległ dotykowi. Ufnie wtulił się w tors starszego. – Mógłbym tak z tobą leżeć codziennie…
- Szkoda, że nie da rady – odparł smutnym tonem. – Jutro powrót do rzeczywistości.
- Nie wyjeżdżaj…
- Chciałbym. Nacieszmy się jeszcze tą chwilą.
- Jeszcze pięć minut?
- Tak z pół godziny.
- Dla ciebie wszystko. Szczęśliwego Nowego Roku.
- Szczęśliwego Nowego Roku.

Minęła godzina zanim wstali i zdecydowali się małymi kroczkami doprowadzić dom do porządku. Następnego dnia bliźniacy wylecieli do swojego kraju. Adam nie mógł odwieźć ich na lotnisko. Cena sławy.

7 komentarzy:

  1. Jak zawsze świetny odcinek :D Nie ma to jak seks na przeprosiny :P Z niecierpliwością czekam na następny odc. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Akacja z Tommym była niezła, trochę poniosło chłopaków ale dobrze,że potem doszli do porozumienia.Podobała mi się gwarancja jakiej udzielił basista Billowi.
    Adam ma rację język niemiecki jest okropny!!!
    Seks na zgodę jest cudowny.Chłopaki wiedzą co dobre.
    Ostatnie dwa zdania, niby banale, ale oddały jak ciężko być w związku gdy jest się sławnym.Jestem ciekawa czy chłopaki zdecydują się na ujawnienie?
    Kilka dialogów mnie rozbawiło. Naprawdę świetny odcinek. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że Tommy i Bill się pogodzili. Powinni trzymać ze sobą, przecież mają ze sobą dużo wspólnego. Rozstrzygnięcie kłótni - boskie. :P Czekam niecierpliwie na nową notkę i pozdrawiam. ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo, fajnie, że Tommy i Bill się dogadali :)
    Ach to "godzenie się" ;)
    Super <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, kocham, kocham, kocham.... <3

    Tak, takie godzenie się jest najlepsze ^^

    NARESZCIE Tommy i Bill się wzięli i dogadali >< już mnie to denerwowało szczerze mówiąc... Ale, już po fakcie ^^

    Czekam na neksta <3

    A tak na marginesie, to straszliwie denerwuje mnie to przepisywanie kodu z obrazka ><

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że teraz Bill i Tommy jakoś się dogadują, wróżę im jeszcze wiele kłótni, ale jestem dobrej myśli. Znając Billa, to pewnie niedługo znowu będzie miał do niego pretensje. Co nie zmienia faktu, że lubię go w tym opowiadaniu; ciekawy ma charakterek. Ach... Godzenie się było najlepsze! :3 Z utęsknieniem wyczekuję kolejnego odcinka. Jesteście cudowne!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciesze się z tej nici porozumienia między Billem a Tommym. Zobaczymy, jak długo to zawieszenie broni potrawa :D

    Mogę prosić, żebyście ogłosiły na swoim blogu ankietę?
    http://moje-ankiety.pl/respond-30023.html
    I poprosiły swoich czytelników, żeby ją wypełnili i rozesłali dalej? I żeby kolejne autorki się w tą akcję włączyły?

    OdpowiedzUsuń