Czas na zgodę.
Adam wracał z zakupów. Mimo późnej godziny miał ochotę na spacer. Nie zastanawiając się długo wybrał numer do Billa.
- Słucham? - Rozbrzmiał melodyjny głos.
- Cześć, kochanie - Uśmiechnął się Lambert - Chcesz może spotkać się w połowie drogi? Dajmy na to, centrum handlowe?
- Chyba zgłupiałeś - Adam usłyszał głośne ziewnięcie po drugiej stronie - Zrywasz mnie z drzemki i jeszcze chcesz się ze mną publicznie pokazać?
- Jest bardzo mało ludzi, daj się namówić. To tylko piętnaście minut wspólnego spaceru.
Bill westchnął głośno - Okej - Rzucił po chwili - W porządku. Spotkajmy się przy stacji metra za pół godziny.
- Za pół godziny to zdążę sam dotrzeć do domu.
- Dobra! - Jęknął Kaulitz - Za dwadzieścia minut. Chociaż pozwól mi się ubrać. Chcę uniknąć paparazzi, będę czekał w toalecie. Do zobaczenia.
***
Choć Adam prosił o spotkanie jak najwcześniej, ostatecznie i tak się spóźnił. Nie spodziewał się, że trafi na grupę fanów, która właśnie spotkała się w miejscu, gdzie chciał kupić kawę. Spiesznym krokiem wszedł do łazienki, gdzie w lustrzanym odbiciu dostrzegł twarz Billa.
- Cześć... - Uśmiechnął się podchodząc do pleców chłopaka. Ucałował jego kark - Cholernie za tobą tęskniłem.
Kaulitz uśmiechnął się i przewrócił oczami - Czekam od dziesięciu minut.
- Fani... - Wycedził, lekko kąsając kark chłopaka - Jak ty seksownie wyglądasz...
- Daj spokój - Mruknął Bill - Kłamiesz. Wyglądam beznadziejnie - Zerknął w duże lustro, które utwierdziło go w tym przekonaniu. Zauważył, że brunet niebezpiecznie zmniejsza dystans między ich ciałami. Adam próbował się nie roześmiać. Objął szczupłego chłopaka w pasie. Przycisnął biodra do jego pośladków, pozwalając młodszemu z dwojga poczuć nabrzmiałą, gotową do zbliżenia męskość. W odpowiedzi usłyszał nieoczekiwany, stłumiony jęk.
- Ten dowód nie kłamie.
- Adam! - Syknął Kaulitz, gdy silna dłoń zaczęła ocierać o jego krocze. Miękkie wargi naparły na ciepłą, pachnącą perfumami szyję. Wpatrywał się w lustrzane odbicie - Ktoś tu może wejść! - Szepnął głośno, próbując się wyrwać.
- Chodź - Rzucił Lambert, łapiąc chłopaka za nadgarstek. Wciągnął go do pomieszczenia z dwoma kabinami.
- Nie ma mowy! - Bill podniósł wzrok i wyszarpał się z uścisku - Nie ma mowy. Nie - Kręcił przecząco głową, wpatrując się w pełne żądzy, niebieskie oczy.
Adam uśmiechnął się - Lubisz, jak się ciebie prosi i przekonuje, prawda?
- Chyba kpisz - Fuknął Bill, zakładając ręce na piersi.
Adam zbliżył się do młodego chłopaka, muskając opuszkami palców odsłoniętą część biodra. Zbliżył się do jego ucha.
- Nie opieraj się. Nie wytrzymasz do czasu, gdy znajdziemy się w domu.
Czarnowłosy powoli skierował swój wzrok ku Adamowi. Krótko pocałował jego usta.
Usłyszeli, że ktoś wszedł do pierwszego segmentu łazienki i znajduje się tuż za drzwiami.
- Chyba nie chcesz być przyłapany? - Spytał, otwierając drzwi kabiny. Kiwnął głową, zapraszając chłopaka do środka.
Bill obrzucił go badawczym spojrzeniem - To była pułapka - Mruknął, mijając drzwi, które po chwili się zamknęły.
Rozkoszny dreszcz przemierzył drogę przez ich ciała. Adam zobaczył w brązowych oczach niepewność i chciwość. Przyparł chłopaka do jednej ze ścian, słysząc ciche westchnięcie. Wejrzał w tęczówki, uśmiechając się tajemniczo. Bill spojrzał na niego z zaciekawieniem, lecz zacisnął powieki, gdy udo Adama naparło na jego krocze.
- Od ciebie zależy czy ktoś nas przyłapie - Zamruczał czarnowłosy, przygryzając płatek ucha młodego chłopaka. Rozpiął jego spodnie, wsuwając silną dłoń pod materiał bokserek - Postaraj się nie hałasować.
Bill zacisnął wargi, gdy Adam zaczął masować jego męskość. Robił to mocno i bardzo powoli.
- O Boże, tak... - Syknął Kaulitz - Proszę, szybciej...
Palce zwinnie przesuwały się po całej długości jego członka. Raz jego ciało zareagowało tak gwałtownie, że oderwał się od ściany i ponownie w nią uderzył, przyciskając dłoń do ust.
Dźwięk uchylanych drzwi. Kabina obok. Ktoś tam właśnie wszedł.
Adam klęknął, ściągając z bioder chłopaka ostatnie przeszkody. Zaczął pieścić językiem najbardziej wrażliwe na dotyk strefy jego ciała. Łagodnie łaskotał czubek i kąsał go wargami.
- Och... - Ciche westchnięcie opuściło rozpalone wargi. Bill wbił nieprzytomny wzrok w sufit i wplótł palce w kruczoczarne włosy. Gdy Adam zastosował swoją ulubioną sztuczkę przy pomocy wilgotnego mięśnia, kolana Kaulitza zadrżały. Stłumił jęk, który za wszelką cenę chciał opuścić jego usta. Mocniej przygryzł wargi i ponownie zasłonił je dłonią, gdy Adam coraz gwałtowniej i agresywniej bawił się jego męskością. Podniecał go ten smak. Brunet uwielbiał sprawiać rozkosz mężczyznom, a zwłaszcza temu, który tam mocno na niego działał.
Niebieskie oczy spojrzały w ciemny brąz. Podniecenie malowało się na pięknym obliczu, a ciało traciło swą kontrolę.
W pewnym momencie do ich uszu przestały dobiegać jakiekolwiek odgłosy. Zostali sami.
- Adam... - Wydyszał brunet, pociągając czarne kosmyki włosów - Ja... - Zacisnął powieki i wziął jeden głęboki oddech.
Lambert mocniej zacisnął wargi i zaczął okrążać męskość Billa zwinnym językiem. Po chwili poczuł jak silne skurcze obezwładniają młode ciało, a rozkoszne dźwięki niosą się po ścianach publicznej toalety. Gorzki nektar spłynął po jego gardle. Po chwili wstał i przytulił roztrzęsione ciało, które przylgnęło do niego ze wszystkich sił.
- Jesteś demonem. Ludzie nie potrafią robić takich rzeczy... - Odetchnął Bill, unosząc powieki. Przyjął łagodny pocałunek na swoje wargi.
- Wyjdę pierwszy. Zaczekam przy sklepie na zewnątrz - Szepnął Adam, puszczając w kierunku Kaulitza perskie oko. Zaraz potem zniknął poza drzwiami toalety, mijając niczego nieświadomych przechodniów.
***
- Adam? - Zawołał Bill, przygotowując kolację - Gdzieś się wybierasz?
Brunet zszedł do kuchni, po czym objął młodszego chłopaka w pasie - Tak. Wrócę w ciągu godziny.
Poczuł na sobie zawiedziony wzrok brązowych oczu - Nawet nie żartuj.
- Muszę się zobaczyć z Tommym.
Zawód ustąpił miejsca złości i żalowi. Bill bez słowa odwrócił się w stronę blatu, na którym przygotowywał wegetariańskie danie.
- Proszę cię, nie rób scen - Westchnął Lambert - To mój przyjaciel, a przez te wszystkie nieporozumienia jestem zmuszony z nim porozmawiać.
- To może przygotuję śniadanie?
- Bill! - Adam podniósł głos - Do jasnej cholery, proszę cię!
- Już nic nie mówię - Powiedział cicho Kaulitz, rzucając ścierką w róg stołu.
- Zachowujesz się, jakby był co najmniej moim kochankiem.
- Przelizałeś go i prawie zerżnąłeś, nie dziw mi się, że nie jestem w stanie zaakceptować waszych prywatnych schadzek. Smacznego - Wziął talerz, po czym rzucił nim pod nogi Adama. Naczynie rozbiło się na kilkanaście małych kawałków. Lambert westchnął, wziął głęboki oddech i przysłonił oczy dłonią. Nie zamierzał dać za wygraną.
***
Zapukał do drzwi. Tuż po chwili pojawił się przed nim blondwłosy, średniego wzrostu muzyk.
- Wejdź - Powiedział cicho, wpuszczając Adama do środka.
- Chciałbym tylko wyjaśnić tę sytuację i wrócić do domu.
Tommy przeszedł do salonu - Co tutaj wyjaśniać? Masz faceta. Ja jestem przekreślony.
- To nie tak... - Westchnął Lambert - To znaczy... W porządku, powiem wprost. Kocham Billa i nie zamierzam od niego odejść. Ale ty byłeś i wraz z Krisem jesteście moimi najlepszymi przyjaciółmi. Nie mogę was stracić.
Ratliff pokiwał głową - Wiem. To na tyle.
- Nie możesz mieć do mnie pretensji...
- Ale przecież nie mam. Nie chcę żebyś mnie całował na scenie. Nie chcę, żebyś w ogóle wzbudzał we mnie jakiekolwiek nadzieje - Powiedział muzyk, patrząc w niebieskie oczy - Zapomnij o ostatniej kłótni.
- Chodź tu, głuptasie - Westchnął Lambert, rozkładając ręce. Tommy niechętnie podszedł i pozwolił się przytulić - Proszę, nie doprowadzajmy do takich sytuacji. Nie mogę cię stracić.
- Lepiej wracaj do tego... do swojego. Wiem jak reaguje na moje imię.
Adam parsknął śmiechem i odsunął się na krok - Dokładnie tak. Chyba nie mam co liczyć na kolację w domu.
Tommy uniósł brwi - Pizza i tequila?
- Nie, daj spokój - Rzucił natychmiast, jednak zaczęły dręczyć go myśli skupione wokół Billa - Chociaż... - Sięgnął po telefon, by wybrać numer do Kaulitza. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci... Brak odpowiedzi.
- Gnojek - Mruknął - W porządku Tommy, ale bez alkoholu. Nie mogę się zbytnio spóźnić.
***
Niespełna dwie godziny później przekroczył próg własnego domu.
- Bill? - Zawołał, lecz odpowiedzią była cisza. Jedyny odgłos jaki dobiegał do jego uszu to włączony telewizor.
Mężczyzna podążył w kierunku salonu, gdzie ujrzał bruneta, wpatrującego się w szklany ekran.
- Nie przywitasz się? - Zagadnął Adam, podchodząc do fotela.
- Powiedziałem dzień dobry przy śniadaniu - Odparł chłodno Bill. Po chwili na jego kolanach wylądowało pudełko czekoladek, które uwielbiał. Obejrzał się na Adama.
- Próbujesz mnie przekupić?
- Tylko trochę - Odpowiedział Adam, kucając przed Billem - Wszystko zamknięte. Nie zbliżę się do niego nawet na krok.
Bill zmrużył powieki - Koniec z całowaniem?
- Absolutny koniec.
Czarnowłosy zmierzył wzrokiem pudełko pralin, po czym wziął je w ręce. Uśmiechnął się pod nosem.
- W porządku. Udało ci się.
Ich usta połączyły się w słodkim, delikatnym pocałunku.
- Przepraszam. Nie chcę sprawiać ci zawodu.
- Nie ma sprawy. Ja też przepraszam za moje zachowanie.
Marona
Pierwsza <3!!!
OdpowiedzUsuńKocham ten blog, a Bill jest cholernie przekupny ^^
To na tyle.
Czekam z wielką niecierpliwością na next :3
~GlamMonster.
No to ładnie się zabawili xD
OdpowiedzUsuńAch, Bill zazdrosny :D
Żal mi Tommy'ego :( Mam nadzieję, że nie będzie próbował namieszać...
No tak, Billa łatwo przekupić xD
Super, czekam na kolejny odcinek <3
Kooocham. <33333
OdpowiedzUsuńAdam i Bill to bardzo niegrzeczni chłopcy, akcja w toalecie była super. Widać,że chłopaki coraz lepiej się poznają i coraz bardziej zakochują w sobie. W kwestii Tommy'ego mam mieszane uczucia. Gdy się kogoś naprawdę kocha nie tak łatwo pogodzić się z nieodwzajemnionymi uczuciami. Koniec z całowaniem blondyna na koncertach? No to już przesada, chcą pozbawić publiczność wspaniałego show. Bill jest bardzo zazdrosny i zaborczy w swojej miłości. Nie wiem co wyniknie w tego wszystkiego. Odcinek jak zwykle super.
OdpowiedzUsuńGdy tylko przeczytałam "Czas na zgodę" wiedziałam, że Adam i Tommy w końcu porozmawiają. Czekałam na to.
OdpowiedzUsuńWiadomo, że ci chłopcy nie potrafią się pochamowac, ale żeby tak w publicznej toalecie? Śmiac mi się chce, jak wyobrażam sobie minę Billa, kiedy zorientował się, że wpadł w pułapkę xD
Jeeeeej! Tommy i Adaś znowu przyjaciółmi! Cieszę się, że Tomcio nie ma żalu Adama. Szkoda mi blondyna, ale mam nadzieję, że nie będzie próbował namieszac.
Hahah, jaki Bill przekupny. Chociaż na jego miejscu, też nie mogłabym się długo gniewac na Adama^^
Pozdrawiam dziewczyny<3
A ja znów będę się powtarzać. Rozdział zajebisty!
OdpowiedzUsuńAkcja w toalecie, cholernie seksowna, mrrau ;*
Co do Tommy'ego - to fajnie, że znów są w zgodzie.
Życzę weny dziewuchy!
Buziaczki ;**