niedziela, 12 sierpnia 2012

49. Wątek rodzinny

49. Wątek rodzinny 


Było mu tak dobrze, ciepło i przytulnie, lecz wielokrotne wypowiedzenie jego imienia zmusiło go do rozchylenia powiek. Dźwięk migawki.

- Was ‘ne… - warknął. W mig poderwał się do siadu, zrzucając z siebie kołdrę. – Adam? Co ty robisz?

Mężczyzna stał przy łóżku z aparatem w dłoniach. Spoglądał na chłopaka z promiennym uśmiechem.

- Przepraszam, ale wyglądałeś tak uroczo – zacharczał.
- Czemu mnie budzisz? Mogłeś zrobić to później – jęknął brunet, upadając na plecy. Adam usiadł obok niego.

- Spójrz na mnie i nie ruszaj się – powiedział i cyknął kilka kolejnych zdjęć.
- Adam, bitte… - Bill próbował zasłonić się rękami, jednak wyszło mu to dość nieporadnie.
- I tak mi się udało – oznajmił radośnie finalista Idola.
- Skasuj je, proszę.
- Przestań, wyszedłeś pięknie. Popatrz.
- To nieważne, Adam. Ja nie chcę żadnych zdjęć. Jeśli one wyciekną…
- Nie ma takiej opcji, kochanie. Nie martw sieee… Apsik!
- Gesundheit. Przeziębiłeś się?
- Chyba tak. Nawet nie wiem kiedy. Chyba wrócę do łóżka. Apsik!
- Połóż się. Przyniosę ci leki, co?
- W łazience powinny jakieś być.

*

- Apsik!
- Nie wyglądasz dobrze.
- Nie czuję się dobrze. Dziękuję, nie musiałeś. Odstaw na razie – odezwał się, gdy Bill podsunął mu pod nos talerz gorącego rosołu. – Myślałem, że nie jesz mięsa?

Chłopak postawił naczynie na szafce nocnej.

- Nie jem, ale kiedy jeszcze jadłem, nauczyłem się, jak zrobić dobry rosół. Powinien pomóc.
- Dzięki. Chodź, zarażę cię w nagrodę.
- Spadaj! – prychnął, uciekając przed wyciągniętymi w jego stronę rękami, a tym samym przed mokrym całusem od swojego zakatarzonego partnera. – Przynieść ci coś jeszcze?
- Telefon i laptopa.
- Powinieneś spać, nie pracować!
- Kto tu mówi o pracy? Ej, weź podaj. Dzięki! – zwinnie chwycił telefon rzucony mu przez Billa. Odebrał połączenie. – Halo?
- Pójdę po laptopa – stwierdził tylko i odszedł, pozwalając Adamowi dokończyć rozmowę. Najpierw wyjął z pokrowca swoje urządzenie i położył je na wolnej połowie łóżka, a następnie rozejrzał się za drugim komputerem. Gdy już go znalazł, wrócił do amerykańskiego piosenkarza, który w dalszym ciągu był pochłonięty rozmową.

- Z kim ty tak długo rozmawiasz? – mruknął bardziej do siebie niż do Lamberta. Mężczyzna tylko przyłożył palec do ust.
- Proszę cię, to naprawdę nie jest dobry pomysł! Tak, poradzę sobie. Daj spokój, potrzebuję odpoczynku! Tak, mam tu pomoc. Mamo, jestem już dorosły… - rozbrzmiewało w uszach dwudziestolatka, zajmującego właśnie miejsce przy swoim partnerze. Mężczyzna odłożył telefon z głośnym westchnieniem. – Nie będzie ci przeszkadzało, że będziemy mieć dzisiaj gościa? – zapytał ze zrezygnowaniem.
- Gościa? – zdziwił się brunet. – Jakiego gościa?
- Moja mama uparła się na wizytę. Stwierdziła, że skoro jestem chory, potrzebuję jej opieki, a przynajmniej dozoru. Myślę, że może mieć też do mnie żal za tegoroczne Święta. Zawsze spędzałem je całe razem z rodziną.
- Zepsułem ci tradycję?
- Taka zmiana to nic złego. Poza tym posiedziałem trochę z rodziną przed twoim przyjazdem.
- Teoretycznie powinienem spędzić Święta z tobą i twoją rodziną…
- Rozmawialiśmy już o tym – powiódł palcami po jasnym boku, którego kawałek wyłonił się spod koszulki. – Chciałem spędzić ten czas z tobą i tylko z tobą, bez zbędnego stresu. Moja rodzina bywa dość…ekspresyjna. Nie chciałem cię spłoszyć, zwłaszcza po naszych ostatnich problemach.
- Wiem…
- A co z twoją rodziną? Nie wspominasz o niej wiele.

Bill spuścił wzrok. Momentalnie stracił resztki dobrego humoru.

- Oni nie wiedzą… - zaczął nieporadnie, nie mając pojęcia, co właściwie powinien rzec. Kilka palców zacisnęło się na jego dłoni.

- Może najwyższy czas im powiedzieć?
- Nie, nie muszą wiedzieć – poruszył się nerwowo.
- Bill…
- N-nie mam z nimi dobrego kontaktu. Z ojcem nie rozmawiałem od miesięcy, matka odzywa się tylko, gdy chce ode mnie kasy. Rozwiedli się, kiedy byłem dzieckiem. Nic o mnie nie wiedzą i niech tak zostanie.
- Przykro mi – szepnął, otulając ramieniem młodszego.
- Nie, jest ok. Poradziłem sobie z tym… - odparł, jednak ta deklaracja nie przekonała Lamberta.
- Na pewno jest ok?

Kiwnął głową i odsunął się nieznacznie.

- Co przygotujemy dla twojej mamy?

*

- Adam, to boli!
- Spokojnie. Rozluźnij się.
- Łatwo powiedzieć!
- Nic nie idzie?
- Nic a nic.
- Poczekaj, mam pomysł.
- Boli, boli, boli, boli…
- Wytrzymaj. Posmaruję tym i zobaczymy.
- Ałć…
- No dalej. Nareszcie! Jak ty to w ogóle zrobiłeś?
- Odczep się! Złapałem i weszło…
- Dwa palce w taką dziurkę? Mój jeden ledwo tam wchodzi.
- Nie moja wina, że masz taki otwieracz…
- Już dobrze. Chodź, przyjechała – rzekł i pospiesznie ucałował długie palce. Ruszył do przedpokoju, ciągnąć Billa za sobą.
- Może poczekam w kuchni? – zaproponował nieśmiało chłopak, gdy uwolnił swój nadgarstek z uścisku.
- Nie marudź!

Adam westchnął i przekręcił zamek. Obaj wstrzymali oddech, choć to pod Kaulitzem ugięły się nogi. Tylko raz w życiu był w takiej sytuacji, a było to tak dawno temu, iż nie pamiętał, jak właściwie powinien się zachować. Denerwował się, bał się źle wypaść. Może gdyby miał więcej czasu na przygotowania…

- Cześć mamo!

Przed ich oczami pojawiła się niższa od nich kobieta w długim płaszczu. Stosunkowo mocny jak na tę porę dnia makijaż podkreślał niebieskie tęczówki tak podobne do tych należących do Adama. Bill z uwagą przyglądał się postaci, która ponad dwadzieścia lat temu dała życie jego partnerowi.

- Cześć kochanie! O, ty musisz być Bill. Adam opowiadał nam o tobie – powiedziała nadzwyczajnie szybko, w międzyczasie przytulając do siebie po kolei każdego z obecnych. – Chodźcie do środka, strasznie tu zimno!

Podczas gdy amerykański wokalista udał się ze swoją rodzicielką do jadalni, najmłodszy z trójki wrócił do kuchni, aby skończyć przygotowania do posiłku. Nie mógł się nadziwić relacjom Adama i jego matki. Z każdego słowa i gestu biło zrozumienie oraz cudowne ciepło, które tak bardzo uwielbiał, a którego nie uświadczył całymi latami. Zazdrościł Adamowi. Gdy pomyślał o swojej matce, robiło mu się przykro.

Wziął dwa półmiski i zaniósł je do stołu.

*

- Jak właściwie się poznaliście?
- Mamoo, mówiłem ci już. Bill jest z branży, miał wypadek, odwiedziłem go w szpitalu…

Siedzieli przy stole i dyskutowali, przy okazji delektując się przygotowanym wspólnymi siłami obiadem. Kaulitz głównie potakiwał, gdy pozostała dwójka dyskutowała na jakieś znane sobie tematy. Skąd niby miał znać ciotkę Lucy i wujka Barry’ego?

- Masz rację, wyleciało mi z głowy. Bill, ty też śpiewasz?
- Tak, jestem wokalistą w zespole Tokio Hotel – wyartykułował najładniej jak potrafił.
- Nie słyszałam o nim.
- Jesteśmy bardziej znani w Europie niż w Stanach.
- Ach tak, rozumiem. Wiecie, to świetnie, że tak się dobraliście! Będziecie mogli uczyć się od siebie nawzajem i dzielić się doświadczeniami…

Spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Już teraz dzielili się wieloma doświadczeniami, niekoniecznie tymi związanymi z pracą.

- Myślę, że mógłbyś się wiele nauczyć od Adama – kontynuowała pani Lambert. „Słucham?” – Ma duże doświadczenie, jeśli chodzi o występy. Mógłby udzielić ci kilku rad.
- Bardzo dziękuję – powiedział tylko. Niby nic takiego, a jednak jego ambicja ryknęła ze złości. „Tak jakbym dopiero zaczynał i ani razu przedtem nie był na scenie! Pff, też mi coś! Gdyby to nie była matka Adama…”

Starszy piosenkarz musiał wyczuć, że coś jest nie tak.

- Mamo, nie przesadzaj. Bill również ma za sobą kilka lat doświadczenia – spróbował załagodzić sytuację.
- Naprawdę? – zdziwiła się. – Nie wiedziałam, wyglądasz tak młodo…
- Bo Bill jest młody, mamo.
- Tak myślałam – zlustrowała chłopaka wzrokiem. Poczuł się dość niezręcznie, mimo iż starał się tego nie okazywać. – Ile lat różnicy?
- Siedem-osiem, ale to nieważne. Kochamy się i rozumiemy, to najważniejsze.
- Skoro tak, życzę wam wszystkiego najlepszego – Leila lekko klasnęła w dłonie. – Opiekujcie się sobą nawzajem. Ty uważaj na Billa i na jego młodą duszę, a ty z kolei miej baczenie na Adama, który od dziecka zawsze miał tendencję do chorowania w zimie.
- Proszę cię!
- Wiesz, że to prawda.

Zaśmiali się ciepło. Tu nie trzeba było żadnych obietnic, wiedzieli, że tak będzie. Wiele przeszli, aby być ze sobą, wyrzeczenie się obowiązków względem siebie byłoby czystą głupotą.

Wzięli kolejny kęs ziemniaków, kiedy pani Lambert znów postanowiła zabrać głos.

- A jak wam się układa w łóżku?
- Mamo!!!

*

- Podasz mi wodę?
- Tak, jasne.

Resztę dnia ze względu na stan Adama postanowili spędzić w łóżku. Zwykły nudny wieczór we dwójkę, kiedy mogli się sobą nacieszyć. Zostało im już tylko kilka dni razem, chcieli wykorzystać ten czas do maksimum. Źle, że choroba ograniczyła ich możliwości.

Bill znudzonym wzrokiem przeglądał pocztę. Wybrał już film na dzisiejszy wieczór, a póki co nie miał zbyt wiele do roboty. Lambert najwyraźniej postanowił się zdrzemnąć.

Krótkie piknięcie.

- O, Tom.

Najechał kursorem na jedną z wiadomości.

Hej, co słychać? U nas ok, siedzimy z Sashą w hotelu. Myślałem, że padnę przez te sztuczne uśmiechy naszej matki. Wiesz jaka ona jest. Zaraz idziemy na basen. Gadałeś już z Adamem o Malediwach? Daj znać, co i jak. Mamy lot trzydziestego o dziesiątej rano, odbierzecie nas z lotniska?
Odpisz dupo wołowa.
Ten lepszy z braci

- Hm? Co napisał? – odezwał się czarnowłosy mężczyzna, przewracając się na plecy.
- Myślałem, że śpisz. Nic, wszystko ok – chłopak pogłaskał go po włosach. – Przypomniał mi żebym się zapytał, czy polecisz z nami na Malediwy tak gdzieś w połowie stycznia. Tom omawiał sprawę z Sashą, nie macie wtedy jeszcze trasy.
- Na Malediwy? Na jak długo?
- Jakieś dwa tygodnie.

Piosenkarz przetarł twarz.

- Muszę pogadać z menadżerem. Napiszę do niego jutro, dzisiaj już nie mam siły.
- Nie no, jasne.
- Kto by jechał? My i?
- My i Tom z Sashą. Mamy już zaklepany domek, wszystko. Potrzebuję tylko twojej zgody.
- Niech pomyślę… - rzekł przeciągle, spoglądając prosto w brązowe tęczówki. Uśmiechnął się i przygryzł wargę. – Zgodzę się, jeśli i ty mi coś obiecasz.

Dwudziestolatek obdarzył go podejrzliwym spojrzeniem.

- Słucham.
- Chcę zrobić u siebie imprezę sylwestrową, taką małą, tylko dla bliskich znajomych – przejechał palcami po smukłym przedramieniu. W odpowiedzi otrzymał ledwie słyszalny pomruk zadowolenia.
- To zrób, nie widzę tu mojej roli – odłożył laptopa na podłogę i przysunął się do drugiego ciała.
- Chodzi o Tommiego.

Momentalnie spiął mięśnie. Mógł spodziewać się tego problemu.

- Rozumiem, że powinienem się zgodzić.
- Nie musisz, on się tu pojawi obojętnie, czy się zgodzisz, czy nie.
- To po co w ogóle pytasz mnie o zdanie?! – warknął wściekle. Obaj podnieśli się z materaca.
- Jakbyś nie wiedział, interesuje mnie ono.

Parsknął.

- Właśnie widzę!
- Uspokój się! Dokąd to?
- Śpisz sam i odwal się ode mnie.
- Przestań zachowywać się jak gówniarz!!!

Wyszedł z pokoju pospiesznym krokiem i zszedł na parter. Od razu udał się do salonu, by rozłożyć kanapę i skryć się pod kocem. W tamtej chwili potrzebował ciszy, spokoju i odrobiny samotności.

Drache

9 komentarzy:

  1. Oj, Tommy komplikuje. Bill nie chce, żeby był na tej imprezie sylwestrowej, bo jakby nie patrzeć prawie przespał się z jego facetem, ale z drugiej strony basista to przyjaciel Adama i są ze sobą związani. Po za tym, nawet jeśli Bill bardzo by się starał, nie sprawi, że zupełnie przestaną się widywać. Chłopaki mają teraz wolne, ale nie długo znowu zaczną się koncerty, więc Adam i Tommy będę spędzać ze sobą dużo czasu. I cieszę się, że wycofali pocałunki z koncertów, bo Bill chyba oszalałby z zazdrości, choć fani pewnie będą niepocieszeni.
    Leila jest fajna. "A jak wam się układa w łóżku?" - padłam. :D
    I co tu więcej pisać? Świetne jak zawsze, no. Uwielbiam was.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mama Adama podbiła moje serce. Zareagowała na Billa tak ciepło i naturalnie a jej pytanie o sprawy łóżkowe mnie rozbawiło. Widać w jak bliskich relacjach jest z synem skoro bez ogródek pyta o takie rzeczy.Jeśli chodzi o Billa czasem mam wrażenie, że trochę przesadza jeśli chodzi o Tommy'ego a stwierdzenie Adama"on się tu pojawi obojętnie czy się zgodzisz czy nie" wskazuje jak bardzo blondyn jest dla niego ważny i Bill musi to zaakceptować i zaufać swojemu ukochanemu. Jeśli Bill chce być w poważnym związku musi być bardziej dojrzały a nie ulegać dzikiej zazdrości.
    Odcinek super. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach ten Tommy, tak miesza... Ale chłopaki pewnie pięknie się pogodzą :D
    "- A jak wam się układa w łóżku?
    - Mamo!!!" hahaha! Dobre, ciekawska mamusia xD
    Super <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze świetny odcinek , i do tego jeszcze mama Adama . Nie można było lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham mamę Adama :)
    ciekawa jestem jak się rozwinie trójkąt Adam-Bill-Tommy... Z jednej strony rozumiem Billa bo byłam kiedyś w podobnej sytuacji ale przemilczałam swoje wątpliwości i nieciekawie się to skończyło. Z drugiej Adam też nie powinien musieć rezygnować z przyjaźni z Tommym ze względu na zazdrość Billa (czy bezpodstawną to się pewnie okaże niebawem...). Mam swoje podejrzenia co do rozwoju tego wątku i ciekawa jestem czy się spełnią xD
    Jak zwykle dziewczyny - ŚWIETNA ROBOTA <3 niecierpliwie czekam na dalszy ciąg :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Znowu kłótnia.? Znowu o Mojego Tommy'ego?
    Oj...No Billy,Daj spokój ;)
    Leila jest genialna ^^
    Ahh czekam czekam na next <3


    ~xoxo GlamMonster

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej, Bill zachował się jak dzieciuch! Co to w ogóle miało być? Wciąż mu chodzi o Tommi'ego? Cóż z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział;)
    Weny, dziewuchy! ;*
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozumiem Billa ma prawo być zazdrosny. Ale mam nadzieję że ta zazdrość okaże się bezpodstawna. Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie również niezwykle spodobała się mama Adama! :-) Genialnie, genialnie dziewczyny!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń